Jak informuje "Głos Szczeciński", 13 listopada matka z 8-letnią córką przyjechały z powiatu łobeskiego do szpitala w Szczecinie, gdyż dziewczynka miała zostać wcześniej zgwałcona przez nastolatka. Trafiły do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego im. prof. Tadeusza Sokołowskiego, gdzie udały się zarówno do poradni ginekologicznej, jak i na dziecięcy oddział ratunkowy. Kobieta z córką czekały badanie, jednak do niego nie doszło, gdyż lekarka, która była na dyżurze, odmówiła. Powód tej decyzji nie jest znany. „Głos Szczeciński” informuje, że przed przyjazdem do szpitala kobieta zadzwoniła do placówki i dostała zapewnienie, że jej córce udzielą pomocy. Gdy przyjechały, lekarka, która miała ją zbadać była już po dyżurze i wyszła z pracy, a kolejna lekarka nie przeprowadziła badania. 8-latkę zbadano dopiero o północy w innym gabinecie ginekologicznym. - Nie dość, że dziewczynka prawdopodobnie została skrzywdzona fizycznie w koszmarnych okolicznościach, to przez prawie dobę szukała z matką kogoś, kto jej pomoże. To dla niej dodatkowy koszmar i stres. Jesteśmy wstrząśnięci - powiedział w rozmowie z portalem GS24.pl jeden ze szczecińskich lekarzy.