Nowy instytut, który ma działać od 2011 r., powołał szef MON. Będzie utrzymywany i dotowany przez resort, ale będzie też mógł zarabiać na reklamach i ubiegać się o pieniądze od sponsorów, np. firm zbrojeniowych. Eksperci alarmują, że stworzono potencjalnie korupcyjny mechanizm. „Rz” opisała tę sprawę wczoraj.
– Wzmianka o powołaniu instytutu pojawiła się przy okazji prezentowania przez MON budżetu – mówi Stanisław Wziątek (SLD), przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony. – Zaakceptowaliśmy go, lecz dlatego, że strona resortowa ukryła przed nami rzeczywistą formę i sposób funkcjonowania instytutu. Gdy już znam szczegóły, oceniam to negatywnie.
Przewodniczący podkomisji budżetowej w Komisji Obrony Mieczysław Łuczak (PSL) zapowiedział, że zażąda od ministra obrony Bogdana Klicha wyjaśnień na piśmie. – Prawdopodobnie zwołam w tej sprawie posiedzenie podkomisji – zapowiedział Łuczak. Dziś pismo z prośbą o wyjaśnienia wyśle też do MON minister ds. walki z korupcją Julia Pitera.
WIW ma wydawać książki i czasopisma wojskowe (m. in. „Polskę Zbrojną”), a także promować armię. Szef MON przyznał mu status wojskowej instytucji kultury.
Minister Bogdan Klich stwierdził wczoraj, że sygnalizowane w mediach obawy związane z powołaniem Wojskowego Instytutu Wydawniczego są nieuzasadnione.