Obiekt znalazł jeden z żołnierzy w sobotę w okolicach Torunia, 25 km od poligonu, z którego wystartował w środę. Po locie treningowym utracono łączność z maszyną.
– Bezzałogowy statek powietrzny nie nosił śladów uszkodzeń – zapewnia w rozmowie z „Rz" ppłk Artur Goławski z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Sprzęt jest na gwarancji, więc może być wymieniony, ale najpierw zbadają go eksperci. – Chcemy poszerzyć naszą wiedzę, producent pewnie też – przekonuje Goławski.
Jego zdaniem przyczyną zaginięcia maszyny był problem techniczny, ale dokładną odpowiedź na to pytanie ma dać komisja ekspercka.
Jakie środki zostały zaangażowane w poszukiwania? Producent dronu po kilkudziesięciu godzinach przerwał poszukiwania, bo stwierdził, że ich koszty przewyższają wartość obiektu. Z informacji wojska wynika, że w akcji firmy brał udział paralotniarz i załoga awionetki.