„W szeregach Policji działa zorganizowana grupa przestępcza" – alarmują dwie policjantki z Komendy Stołecznej, i ze względu na rangę sprawy informują Prokuraturę Krajową. Twierdzą, że ktoś się pod nie podszył i fałszywie oskarżył Andrzeja Krajewskiego – do niedawna pełniącego obowiązki szefa stołecznej policji, który odszedł w cieniu oskarżeń m.in. o mobbing.
– Zapadła już decyzja, że postępowanie z zawiadomienia funkcjonariuszek będzie objęte nadzorem Prokuratury Krajowej – mówi „Rzeczpospolitej" Maciej Kujawski z Prokuratury Krajowej (PK). Dodaje, że pisma funkcjonariuszek – Iwony H. i Agnieszki B. – znajdują się w Departamencie Postępowania Przygotowawczego, który wskaże jednostkę do ich zbadania.
W listopadzie stołeczną policją wstrząsnęła kolejna już w ostatnich miesiącach zmiana personalna – stanowisko stracił ówczesny p.o. komendanta insp. Andrzej Krajewski. Powód to oskarżenia, jakie wobec niego zgłosiła jego podwładna – Katarzyna B. – naczelniczka wydziału w KSP, zarzucając mu mobbing i zachowania mogące być przejawem molestowania seksualnego. Sprawą zajęło się Biuro Spraw Wewnętrznych (BSW) Komendy Głównej Policji, przekazując ją do stołecznej prokuratury. Insp. Krajewski, mający dobre notowania w MSWiA i szanse zostania komendantem stołecznym (chwalił go minister Mariusz Błaszczak jako „najlepszego kandydata"), został skreślony.
Późniejsze zdarzenia czynią jednak sprawę oskarżeń pod jego adresem nadzwyczaj tajemniczą.
Do BSW oprócz pisma naczelniczki z KSP trafiły także dwa inne – sygnowane podpisem dwóch stołecznych policjantek. Oba w podobnym tonie, informowały o rzekomych nadużyciach szefostwa KSP. Tyle że podpisy tych policjantek zostały sfałszowane.