W śledztwie ws. wypadku samochodu z kolumny Szydło składano fałszywe zeznania?

Emerytowany oficer nieistniejącego już BOR, który w 2017 roku uczestniczył w wypadku kolumny wiozącej premier Beatę Szydło twierdzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że zarówno on, jak i pozostali funkcjonariusze, składali w śledztwie prowadzonym w związku z tym wypadkiem fałszywe zeznania.

Publikacja: 17.12.2021 06:40

Uszkodzona limuzyna, którą jechała Beata Szydło

Uszkodzona limuzyna, którą jechała Beata Szydło

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

arb

Piotr Piątek przeszedł na emeryturę w marcu 2021 roku. Teraz, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówi, że sprawa wypadku z 2017 roku, w którym uczestniczył samochód wiozący ówczesną premier, Beatę Szydło, "nie dawała mu spokoju".

– Są ludzie, którzy chcą, by prawda nie przedostała się do opinii publicznej. Fatalnie się z tym czuję, nie mogłem dłużej z tym żyć – podkreśla Piątek, który w BOR i SOP pracował 19 lat a służbę zakończył w stopniu starszego chorążego.

W lutym 2017 roku Piątek był jednym z funkcjonariuszy, którzy jechali w kolumnie z premier Beatą Szydło. Samochód, którym jechała ówczesna premier, zderzył się z fiatem seicento prowadzonym przez Sebastiana Kościelniaka. 

Czytaj więcej

Wypadek Szydło: Nie ma zapisu monitoringu, śledztwa w tej sprawie też nie ma

W śledztwie, prowadzonym w sprawie wypadku, doszło m.in. do uszkodzenia nagrań z monitoringu. Wszyscy zeznający w sprawie funkcjonariusze BOR zapewniali, że kolumna poruszała się prawidłowo - czyli używała sygnałów świetlnych i dźwiękowych, co oznaczałoby, że winę za wypadek ponosi kierowca seicento. Jednak teraz Piątek twierdzi, że zeznania funkcjonariuszy BOR nie były prawdziwe, a on i jego koledzy - za wiedzą przełożonych - składali fałszywe zeznania.

Za każdym razem, gdy jeździłem do domu pani premier, nie włączaliśmy syren. Jechaliśmy po cichu, żeby nie wzbudzać sensacji

Piotr Piątek, były funkcjonariusz BOR/SOP

Piątek twierdzi też, że kolumna rządowa regularnie poruszała się bez włączania sygnału dźwiękowego.

Były funkcjonariusz BOR ma być gotów zeznać to, o czym mówi "Gazecie Wyborczej", przed sądem - deklaruje mecenas Ryszard Kalisz, do którego zwrócił się Piątek. 

Piątek wspomina, że dla funkcjonariuszy BOR było "rzeczą oczywistą", że kolumna porusza się bez włączonych sygnałów dźwiękowych. Dlaczego?  – Żeby ludzie nie widzieli, że władza "się wozi i panoszy". Za każdym razem, gdy jeździłem do domu pani premier, nie włączaliśmy syren. Jechaliśmy po cichu, żeby nie wzbudzać sensacji – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Piotr Piątek przeszedł na emeryturę w marcu 2021 roku. Teraz, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" mówi, że sprawa wypadku z 2017 roku, w którym uczestniczył samochód wiozący ówczesną premier, Beatę Szydło, "nie dawała mu spokoju".

– Są ludzie, którzy chcą, by prawda nie przedostała się do opinii publicznej. Fatalnie się z tym czuję, nie mogłem dłużej z tym żyć – podkreśla Piątek, który w BOR i SOP pracował 19 lat a służbę zakończył w stopniu starszego chorążego.

Służby
Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Służby
Strefa buforowa na granicy z Białorusią zostanie na dłużej
Służby
Piotr Pogonowski zatrzymany. Został doprowadzony do Sejmu na przesłuchanie
Służby
„O Pegasusie dowiedziałem się z mediów”. Były szef ABW Piotr Pogonowski zeznawał po doprowadzeniu przed komisję śledczą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Służby
Piotr Pogonowski: Jako były szef ABW chciałbym sprostować kłamstwa o Pegasusie