Dziesiątki hipotez, zmieniające się motywy, sugestie o udziale gangsterów, i ludzi dawnych służb specjalnych mających stać zabójstwem - to wszystko pojawiało się przez lata w śledztwie dotyczącym tej głośnej i zagadkowej zbrodni. Dziś aktualna jest tylko jedna wersja - łódzkiej prokuratury, która twierdzi, że gen. Marka Papałę, byłego komendanta głównego policji zastrzelił Igor M., ps. "Patyk" po to, by ukraść samochód generała.
Tę wersję ocenia Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się proces Igora M. Nie wiadomo czy w tym roku zapadnie wyrok.
"Patyk" zdecydowanie zaprzecza, by zabił. Na wolności jest od blisko trzech lat (sąd uchylił mu areszt), stawia się tylko na niektóre rozprawy, więc wygląda na to, że jest spokojny o swój los.
- Prowadzi normalne życie, nie ma nic wspólnego z zabójstwem komendanta, te oskarżenia są absurdalne - mówi nam siostra "Patyka".
Czytaj także: Uniewinniony w sprawie zabójstwa Papały "dręczony hymnem Rosji"
Łódzka prokuratura twierdzi, że to Igor M. 25 czerwca 1998 r. na parkingu w Warszawie miał oddać do gen. Papały śmiertelny strzał w głowę, podczas próby kradzieży należącego do szefa policji samochodu Daewoo Espero. Zbrodnia miała więc tło rabunkowe, nikt jej nie zlecił - utrzymują śledczy.