W ciągu najbliższych pięciu lat naukowcy chcą zrealizować 20 projektów. Ich wartość jest szacowana na kilkadziesiąt milionów złotych. Wśród nich znajduje się między innymi budowa europejskiego systemu nawigacyjnego Galileo. Ma on pozwolić na dokładne określenie miejsca pobytu poszukiwanego obiektu lub miejsca. System będzie działał jak bardzo dokładny GPS. Do tej pory Polska nie miała własnej nawigacji i musiała korzystać z systemów amerykańskich i rosyjskich.
Inżynierowie z Centrum Badań Kosmicznych i WAT-u zajmą się też problemem kosmicznych śmieci. Zaprojektują satelitę, który będzie monitorował to, co dzieje się w kosmosie. Prace nad nim trwają od 2008 roku. – Teraz wchodzimy w drugą fazę projektu, będziemy pracować nad systemem ostrzegania przed kosmicznymi śmieciami oraz asteroidami i meteorytami oraz prognozowaniem pogody w kosmosie – mówi prorektor ds. rozwoju WAT-u prof. Mariusz Figurski, który jest koordynatorem projektu.
– Centrum to dopiero początek – dodaje. – Chcemy, żeby polskie ośrodki zajmujące się technologiami kosmicznymi i satelitarnymi integrowały się, tworzyły platformy współpracy. To szansa na to, żeby nasze pomysły były konkurencyjne na europejskich i światowych rynkach – podkreśla Figurski.
Krajowe Centrum Inżynierii Kosmicznej i Satelitarnej rusza pięć miesięcy po przystąpieniu Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej. We wrześniu 2012 roku na łamach polski prof. Jerzy Gotowała z Akademii Obrony Narodowej twierdził, że wstąpienie Polski do klubu kosmicznego przyniesie korzyści gospodarcze i obronne.
Pomysłodawcy Centrum liczą na to, że na rynku pojawią się nowe firmy, które zajmą się realizowaniem idei naukowców. – Inżynierowie mogą na przykład wymyślić łazika, ale ktoś go musi wyprodukować. I tu pojawia się szansa dla przedsiębiorców – tłumaczy płk Grzegorzewski. Naukowcy liczą też na to, że dzięki sprzedaży licencji na ich pomysły, uda im się zdobyć około 1 miliona złotych rocznie.