A tych mogło być nawet kilkanaście milionów złotych. Teraz 45-letni Mirosław G. któremu łódzka prokuratura chce postawić zarzuty oszustwa, jest poszukiwany przez policję. Lada moment ma być za nim rozesłany list gończy.
Mirosław G. prowadził w Łodzi przy ul. Sienkiewicza agencję finansową od pięciu lat. Zajmował się m.in. wpłatami, zakładaniem rachunków oszczędnościowych czy ubezpieczeniami na życie. Firma działała pod logo ING. Początkowo nie było do niej zastrzeżeń. Wszystko popsuło się, gdy mężczyzna zaczął oferować klientom wysoko oprocentowane lokaty. Obiecywał aż 7 proc. zysku, czyli o 2-3 proc. więcej niż konkurencja. – Mirosław G. z wieloma klientami podpisywał umowy na drukach ubezpieczeniowych, a niektórym nie dawał żadnych umów. Obiecywał, że dostarczy je później – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Na początku mężczyzna wypłacał oprocentowanie, ale kilka tygodni temu zniknął. Ostatni kontakt klienci mieli z nim w kwietniu.
- Naiwność ludzka jest ogromna, a ten pan bawi się naszą głupotą, bo inaczej tego nie nazwę, tak wyglądają ludzie bez skrupułów i bez sumienia – mówi jedna z poszkodowanych osób. Inna z poszkodowanych: - Powierzyłam Mirosławowi G. poważną kwotę, oszczędności życia. To był przyjaciel, który obsługiwał mnie w zakresie polisy od dwóch lat. Miał bardzo dobrą opinię od współpracowników – opowiada jedna z poszkodowanych. Inna dodaje, że G. wpłaciła pieniądze oszczędzane na studia córek. - Miała być fachowa, merytoryczna obsługa finansowa, a było fachowe oszustwo - przyznaje teraz. Kolejna osoba mówi: - Jemu pieniądze wcale nie przekazywali bogaci ludzie, a biedni, którzy wpłacali oszczędności całego życia.
Do prokuratury zaczęli zgłaszać się poszkodowani. W sumie do tej pory ponad 50 osób. Ze wstępnych informacji wynika, że ich łączne straty mogą sięgać kilkunastu milionów złotych. Na razie śledczy przygotowali dla Mirosława G. zarzuty oszukania 18 osób, na kwotę ponad miliona. – Ale wkrótce będą kolejne. Wystąpimy też do sądu o list gończy za Mirosławem G.- zapowiada prok. Kopania. Apeluje, by poszkodowani zwracali się do łódzkiej policji bądź prokuratury. Zapewnia, że śledczy poczynili już kroki, aby zabezpieczyć majątek Mirosława G.