Policyjni związkowcy zdecydowali się na krok bez precedensu. W oficjalnym piśmie alarmują, że seria afer, które wstrząsnęły szczytami policji, nadweręża prestiż formacji. W piśmie, które poznała „Rz", ostro krytykują komendanta głównego nadinsp. Marka Działoszyńskiego. Wzywają go do bilansu osiągnięć i porażek.
Nie wolno milczeć
List to wspólna inicjatywa siedmiu największych zarządów wojewódzkich NSZZ Policjantów, które wystąpiły do szefa zarządu głównego związku o wspólne krytyczne stanowisko dotyczące sytuacji w policji „po ujawnieniu szeregu przestępstw, nieprawidłowości i nadużyć".
– To, co dzisiaj dzieje się na szczytach policji, szkodzi całej formacji i podważa jej wiarygodność. Media niemal codziennie ujawniają nieprawidłowości. Nie możemy milczeć – mówi „Rz" Andrzej Szary, szef wielkopolskiego NSZZ Policjantów.
Jako przewodniczący jednego z siedmiu terenowych zarządów związku podpisał wniosek. W akcję włączyły się też zarządy kujawsko-pomorski, lubelski, małopolski, warmińsko-mazurski, łódzki i opolski. Na terenie działania tego ostatniego miał miejsce najnowszy skandal: komendant opolskiej policji Leszek Marzec romansował z podwładną i ustalał z nią politykę personalną. Szef policji pozwolił mu odejść na emeryturę, podwładna Marca ma dyscyplinarkę.
Pasmo afer
„Wyjątkowo pasywna postawa Komendanta Głównego Policji i brak zdecydowanej reakcji NSZZ Policjantów potęgują wzburzenie naszego środowiska" – piszą związkowcy w piśmie i przypominają afery na szczeblach KGP. I tak wytykają „opieszałość przy wyjaśnianiu prawnych i etycznych zastrzeżeń wobec postawy" wicekomendanta głównego Arkadiusza Letkiewicza, który „leczy skołatane nerwy, waląc w bębny i spokojnie czeka na emeryturę" (to aluzja do koncertu jego heavymetalowego zespołu po tym, jak odszedł po ujawnieniu przez „Rz" niejasności w oświadczeniach majątkowych). Związkowcy wskazują też nadużycia przy budowie Policyjnego Centrum Dydaktyczno-Badawczego w szkole policji w Szczytnie, co grozi zwrotem unijnych 7 mln zł, korupcję przy informatyzacji m.in. CEPiK, gdzie 34 mln zł poszło na usługi doradcze, kompromitację programu e-posterunek i obsadzenie ludźmi niekompetentnymi Centrum Logistyki Policji, przez co niemal zbankrutowało. Wyliczają kupowanie przez wysokich oficerów aut od znajomego dilera, plagiat, jakiego miał się dopuścić wysoki oficer KGP – co świadczy o „głębokiej demoralizacji" wśród bliskich współpracowników komendanta głównego. Wreszcie – postawę opolskiego komendanta „uwłaczającą godności munduru i etosowi służby". Do tego zarzuty merytoryczne – „kompletnie niezrozumiała" karuzela stanowisk.