Przed prezydenta bez kontroli

Ochrona głowy państwa jest dziurawa. BOR nie wyciągnął wniosków po ataku w Łucku.

Publikacja: 22.08.2013 04:28

Miłośnicy wojskowości, którzy brali udział w defiladzie, nie zostali dokładnie sprawdzeni

Miłośnicy wojskowości, którzy brali udział w defiladzie, nie zostali dokładnie sprawdzeni

Foto: Fotorzepa, Adam Guz Adam Guz

Kolejna wpadka Biura Ochrony Rządu. Uczestnicy defilady z okazji Święta Wojska Polskiego nie zostali sprawdzeni. – Pod nos prezydenta mógł podejść każdy, nawet z niecnymi zamiarami, a ochrona by tego nie wykryła, bo jej po prostu nie było – mówi członek grupy rekonstrukcyjnej.

BOR twierdzi, że kontrolę powinna przeprowadzić żandarmeria wojskowa. Ta odpowiada, że zabezpiecza tylko żołnierzy zawodowych.

Czytali tylko nazwiska

Wojskowa defilada przemaszerowała warszawskim Traktem Królewskim tydzień temu. Oprócz zawodowych żołnierzy wzięło w niej udział ok. 100 amatorów z różnych grup rekonstrukcyjnych. Część nie przeszła żadnej kontroli, mimo że defilowali przed najważniejszymi osobami w państwie: prezydentem, premierem, marszałkami Sejmu i Senatu.

Jeden z uczestników parady opowiada nam, jak wyglądała kontrola bezpieczeństwa:

– Przed godz. 6 rano przyjechaliśmy pod teren jednostki przy ul. 29 Listopada. Byliśmy wcześniej, bo baliśmy się kolejki – mówi. Samochód, w którym był nasz rozmówca z kolegami, wjechał na teren jednostki. – Tam ochroniarz rencista sprawdził tylko, czy na przygotowanej liście są nazwiska osób, które przyjechały. Nie poprosił nas o dowód tożsamości. Nie było żadnej kontroli pirotechnicznej. Mógł tam wjechać każdy – uważa. Dodaje, że wiele grup miało broń, krótką, długą czy białą. – I pies z kulawą nogą nie zapytał, czy jest ona sprawna – dodaje.

Po kilku godzinach spędzonych na terenie jednostki kolumna przeszła obok Agrykoli w Al. Ujazdowskie, gdzie w południe przemaszerowała obok najważniejszych osób w państwie.  – Nikt nas nie sprawdzał, w kieszeniach można było mieć wszystko. Jajka, jak w Łucku, też – komentuje nasz rozmówca.

Amatorów nie sprawdzili

Jak to możliwe, że uczestnicy defilady nie zostali sprawdzeni? Dlaczego, wpuszczając rekonstruktorów na teren jednostki, nikt nie sprawdzał ich danych? – Listę z nazwiskami członków tych grup dostaliśmy wcześniej od ich koordynatora Pawła Rozdżestwieńskiego – mówi  ppłk Paweł Zduniak, rzecznik Garnizonu Warszawa. Dodaje, że wszystkie dane zostały wcześniej zweryfikowane. – Żadna osoba nieupoważniona na teren jednostki się nie dostanie – zapewnia.

Paweł Rozdżestwieński: – Od szóstej rano przy wejściu był mój człowiek, który zna wszystkich z naszego środowiska, poza tym był ochroniarz i żołnierz – wylicza.

Uczestnik defilady: – Ale my wjechaliśmy przed szóstą rano. Poza ochroniarzem nie było nikogo – zapewnia.

Rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz mówi, że funkcjonariusze sprawdzili pirotechnicznie wszystkie pojazdy, które brały udział w defiladzie, i kompanię reprezentacyjną WP. – A na pół godziny przed rozpoczęciem przeszliśmy wzdłuż szpaleru grup rekonstrukcyjnych, by sprawdzić, czy mają broń prawdziwą, czy atrapy – dodaje.

Podkreśla, że teren defilady był sprawdzany przez BOR, a uczestników i obserwatorów wpuszczano przez trzy rękawy wpustowe : na pl. Na Rozdrożu, od ul. Klonowej i Belwederskiej.

Dlaczego nie przeszły przez nie grupy rekonstruktorskie? – To żandarmeria powinna je wcześniej skontrolować – tłumaczy rzecznik BOR.

– Na pewno współdziałaliśmy z BOR i innymi służbami przy tej uroczystości. Co dokładnie robiliśmy, możemy poinformować w czwartek – mówi mjr Michał Chyłkowski z Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej. Podkreśla jednak, że żandarmeria zabezpiecza żołnierzy służby czynnej i ich sprzęt, a nie cywilów spoza wojska.

Komorowski jest w niebezpieczeństwie?

Iluzyjny nadzór

Po lipcowym incydencie w Łucku, gdy młody Ukrainiec zaatakował prezydenta Bronisława Komorowskiego jajkiem, w specjalnym raporcie MSW przyznało, że są błędy w szkoleniu i niektórych procedurach BOR. W BOR miał się rozpocząć program naprawczy. – BOR pod kierownictwem kolejnych ministrów w rządzie Donalda Tuska działa źle. Taką cezurą była już katastrofa smoleńska, potem były kolejne wpadki tej formacji – uważa Jarosław Zieliński, poseł PiS.

Jego zdaniem wynikają one z iluzorycznego nadzoru nad służbami mundurowymi. – Szefowie służb składają wyjaśnienia, a minister je przyjmuje i nie reaguje na nie – uważa poseł PiS.

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA