Jeszcze w ubiegłym roku na zwolnieniu lekarskim przebywało – w okresie czerwiec–sierpień – łącznie aż 32,8 tys. policjantów. Chorowali przez 483,7 tys. dni. W tym samym okresie obecnego roku na L-4 było już tylko 23,9 tys., którzy leczyli się przez 315,2 tys. dni. To o prawie 30 proc. mniej. Tak wynika z danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przygotowanych na prośbę „Rz".
Okazuje się zatem, że wprowadzona 1 czerwca tego roku reforma zwolnień lekarskich mundurowych działa. Jeśli utrzyma się spadkowy trend, może się okazać, że na ulicach oraz w komendach jest codziennie o ok. 2 tys. policjantów więcej. Do czasu reformy ok. 6 tys. z nich przebywało codziennie na chorobowym. Jak wskazywali eksperci i rząd, była to bardzo duża liczba, biorąc pod uwagę, że w całej formacji służy ok. 100 tys. osób. I porównując te dane z absencją zatrudnionych poza służbami.
Podobne spadki absencji chorobowej dotyczą innych formacji podległych MSW. Resort wylicza, że w 2013 r. na zwolnieniach przebywało łącznie 3,8 tys. strażników granicznych przez 70,8 tys. dni, a w analogicznym okresie tego roku było ich już tylko 2,8 tys. przez 48,5 tys. dni.
Z kolei w Państwowej Straży Pożarnej od czerwca do sierpnia 2013 r. na zwolnieniach przebywało 4,8 tys. strażaków przez 84,8 tys. dni, a w 2014 r. ta liczba zmalała do 3,4 tys. chorych i 65,2 tys. dni. Ta sama zależność dotyczy funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Rok temu w okresie czerwiec–sierpień chorowało ich 354 przez 6,9 tys. dni. W tym roku – 245 przez 4,9 tys. dni.
Jak wytłumaczyć te spadki? Związki zawodowe mówią, że funkcjonariusze nie idą na L-4, gdyż boją się spadku dochodów. Od czerwca otrzymują oni na zwolnieniu nie 100, lecz 80 proc. uposażenia. W policji, Straży Granicznej, BOR i straży pożarnej wynosi ono średnio ok. 4 tys. zł, a zatem miesiąc zwolnienia kosztuje mundurowego ok. 800 zł.