Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz", liczba specjalizacji miałaby zmaleć do 50. Na liście pozostałyby tylko ogólne, jak chirurgia ogólna, położnictwo i ginekologia czy medycyna wewnętrzna. Kierownictwo resortu poważnie zastanawia się nad likwidacją specjalizacji szczegółowych, takich jak endokrynologia i diabetologia dziecięca, endokrynologia ginekologiczna czy hipertensjologia.
Rzecznik resortu Milena Kruszewska tłumaczy, że plany mają związek ze zmianą systemu kształcenia podyplomowego lekarzy i dentystów.
Zdaniem dr. Marka Balickiego, ministra zdrowia w rządzie SLD, a dziś szefa Wolskiego Centrum Psychiatrii, ograniczenie liczby specjalizacji to słuszny kierunek.
– W Polsce jest więcej specjalizacji niż w większości krajów europejskich. Choć znajdujemy się na końcu tabeli, jeśli chodzi o liczbę lekarzy na mieszkańców, a jeszcze ograniczamy ich liczbę, wprowadzając specjalizacje szczegółowe. Lekarz zbyt wąsko wyspecjalizowany będzie mógł przyjąć mniej pacjentów – tłumaczy Balicki.
Doktor Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego zauważa, że specjalizacje powinny być dostosowane do sytuacji demograficznej.