Samorządy kuszą nauczycieli podwyżkami i dodatkami

Samorządy zastanawiają się, jak powstrzymać odpływ nauczycieli z zawodu. Niektórzy kuszą dodatkami.

Aktualizacja: 18.12.2018 08:55 Publikacja: 17.12.2018 18:37

Samorządy kuszą nauczycieli podwyżkami i dodatkami

Foto: Fotolia

250 zł dla nauczyciela stażysty i 270 zł dla kontraktowego – prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zdecydował o podwyższeniu od stycznia wynagrodzeń najsłabiej zarabiających nauczycieli. Wyższe uposażenie ma zachęcić młodych do pracy w szkole. Obecnie na Mazowszu jest ponad tysiąc wakatów.

Czy inne miasta pójdą w ślady stolicy? Na razie nie podjęto takich decyzji, choć włodarze nie wykluczają, że będą musieli to zrobić.

– Na tę chwilę nie rozważamy przyznania podobnych dodatków – informuje „Rzeczpospolitą" Marta Stachowiak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Bydgoszcz. Urzędniczka przyznaje jednak, że od lat szkoły w ich mieście borykają się z brakami kadrowymi. – Problem ten dotyczy nauczycieli przedmiotów zawodowych zarówno teoretycznych, jak i praktycznych. W tym roku incydentalnie wystąpił problem z obsadą zajęć z przedmiotów przyrodniczych (biologia, chemia, fizyka) oraz matematyki – dodaje Stachowiak.

Również w Łodzi nie podjęto decyzji o przyznaniu dodatkowego wynagrodzenia nauczycielom ani nie ma planów, by je wprowadzić. Na razie – podkreśla jednak Monika Pawlak, rzeczniczka UMŁ.

Czytaj też:

Nauczycielka: dlaczego nauczyciele zdecydowali się na protest

Gdzie trwa protest nauczycieli

Przewodniczący ZNP ocenia protest nauczycieli

Będzie 500+ dla wszystkich nauczycieli

Sprawie zatrudniania nauczycieli przygląda się także lubelski magistrat. – Zauważamy, że może brakować nauczycieli informatyki i matematyki. Obawiamy się roku szkolnego 2019/2020, w którym ze względu na podwójny rocznik absolwentów podstawówek i gimnazjów, w szkołach średnich pojawi się prawdopodobnie 200 nowych oddziałów – informuje Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego Urzędu Miasta Lublin. Jak dodaje, od stycznia miasto planuje przeprowadzenie ankiet dotyczących dalszych planów zawodowych wśród nauczycieli i dopiero na tej podstawie podejmie decyzję w sprawie ewentualnych zachęt.

Na razie zdecydowano w ubiegłym roku o zwiększeniu do 5 proc. odpisu na dodatek motywacyjny dla nauczycieli.

W ten sam sposób o kadrę w szkole dba Kraków. – Na dodatki motywacyjne przeznaczamy 6 proc. planowanej wartości wynagrodzeń. Dodatek motywacyjny może być ustalony w wysokości od 2 do 50 proc. stawki bazowej, tj. od 56,5 zł do 1412 zł – wyjaśnia Dariusz Nowak z tamtejszego magistratu. Jak podkreśla, w Krakowie kłopotów z brakiem nauczycieli nie ma.

Nie wiadomo jednak, czy wkrótce sytuacja ta się nie zmieni. Zainicjowany przez członków działającej na Facebooku grupy „Ja, nauczyciel" protest roztacza coraz szersze kręgi. Nauczyciele, wzorem policjantów i pracowników sądów, postanowili w przedświątecznym tygodniu skorzystać z L4. To forma protestu, za pomocą której chcą wywalczyć podwyżki w wysokości 1000 zł miesięcznie.

Akcja nie jest zorganizowana, więc jak dotąd nie wiadomo, ilu nauczycieli nie pojawiło się w poniedziałek w pracy. Wiadomo jednak, że protestuje część nauczycieli w dużych miastach, takich jak Warszawa, Poznań, Toruń, Bydgoszcz, Wrocław czy Łódź. Na mapie protestów są też mniejsze miejscowości, jak Drawsko, Murowana Goślina, Łańcut czy Rokietnica.

Najbardziej spektakularnym przykładem jest Szkoła Podstawowa nr 340 na warszawskim Ursynowie, w której w pracy nie pojawiło się ok. 200 nauczycieli, czyli prawie połowa. Zajęcia dydaktyczno-wychowawcze zostały odwołane. Z 1800 uczniów w szkole przebywa około 400. Dyrekcja szkoły zapewnia dla nich opiekę. Zamknięte są też niektóre przedszkola np. we Wrocławiu czy w Poznaniu.

Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego

Rozpoczął się protest nauczycieli. W niektórych szkołach część pedagogów nie przyszła do pracy. Jak pan ocenia tę oddolną akcję pracowników oświaty?

Sławomir Broniarz: Trudno mi to komentować, bo nie mamy z nią nic wspólnego. Nie dziwię się jednak nauczycielom, że do tej akcji tak chętnie się włączyli. Sytuacja w oświacie osiągnęła punkt krytyczny. Nauczyciele zarabiają znacznie poniżej średniej krajowej, ale też mniej od policjantów i pracowników sądów, którzy przecież wywalczyli podwyżki, przechodząc masowo na zwolnienia lekarskie. Biorąc pod uwagę ostatnie podwyżki i zapowiadany wzrost cen energii, obawiają się, że nie wystarczy im na życie.

ZNP nie popiera „lewych" L4.

Nie, ale z sympatią patrzymy na to, że nauczyciele wreszcie zaczęli dbać o swoje zdrowie. Wielu z nas chodzi do szkoły z katarem, kaszlem czy chorymi zatokami. Szkodzą w ten sposób sobie, ale też narażają na choroby dzieci. Jeśli ktoś jest chory, to nie powinien przychodzić do pracy.

Związek Nauczycielstwa Polskiego też przygotowuje akcję protestacyjną. Mówi się o tym, że będą to zwolnienia lekarskie w okresie egzaminów gimnazjalnych i tych na zakończenie ósmej klasy.

Przeprowadziliśmy ankietę, w której zapytaliśmy nauczycieli o preferowaną formę protestu. Odpowiedziało na nią zarówno w wersji elektronicznej, jak i papierowej ponad 30 tys. osób. Jej wyniki ogłosimy we wtorek. Na pewno nie będziemy nikogo namawiać na L4. Dziś powiem tylko, że w planowanej przez nas akcji protestacyjnej najważniejsza będzie data protestu.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara