Dzikie wysypiska to zmora wielu gmin. Stare wersalki, meblościanki czy inne wielkogabarytowe odpady zaśmiecają niejeden las. Z zeszłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że w 13 na 22 kontrolowane gminy istnieją (lub istniały) dzikie, nieuprzątnięte wysypiska.
Same samorządy przyznają, że walka z tym zjawiskiem jest walką z wiatrakami, choć są już pierwsze przykłady, jak skutecznie sobie z tym radzić.
Gabaryty na barkach samorządu
Przepisy są jednoznaczne, lecz – jak się okazuje – trudne do wykonania. Gminy mają obowiązek odbierać od swoich mieszkańców odpady wielkogabarytowe.
Mogą to robić na dwa sposoby: poprzez utworzenie selektywnych punktów odbioru odpadów albo odbierając je bezpośrednio od mieszkańców z terenu nieruchomości lub w formie tzw. mobilnych PSZOK (punktów selektywnej zbiórki odpadów).
– Oba te modele mogą być stosowane równolegle. Wszystko zależy od specyfiki konkretnej gminy. Nie ma modelu idealnego. Rozwiązanie, które sprawdzi się w jednej gminie, może okazać się całkowicie wadliwe w innej – tłumaczy Maciej Kiełbus, partner w kancelarii prawnej dr Krystian Ziemski & Partners.