Wykorzystanie funduszy strukturalnych UE przyznanych Polsce na lata 2004 – 2006 było wprawdzie bliskie ideału (do końca grudnia 2008 r. wypłacono beneficjentom 92,2 proc. całości środków), ale z funduszami na lata 2007 – 2013 jest zupełnie inaczej. Wedle informacji podanych na stronie internetowej Ministerstwa Rozwoju Regionalnego 5 kwietnia zakontraktowano środki na kwotę 17,2 mld zł, co stanowi zaledwie 5,6 proc. alokacji. Refundacje wydatków wyniosły około 0,5 proc. całości pieniędzy, a w niektórych programach operacyjnych, np. PO „Innowacyjna gospodarka”, wydatkowano zaledwie 0,0004 proc. alokacji (sic!). Wedle szacunków BCC miesięczna absorpcja powinna być dziesięciokrotnie wyższa. Równie słabo wykorzystujemy Fundusz Spójności, grozi nam tu utrata połowy środków z poprzedniej perspektywy. W tym kontekście deklaracja, iż maksymalna absorpcja unijnych funduszy w tym roku jest jednym z trzech priorytetów rządu, jest może obiecująca, ale z pewnością trudna do spełnienia.

Problemy z przepływami finansowymi to niejedyne kłopoty wiążące się z systemem wdrażania funduszy strukturalnych UE w Polsce. 27 marca rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do minister rozwoju regionalnego w kilku sprawach, które podnoszone są w napływających do Biura RPO skargach albo zostały zauważone przez zespół ekspertów ds. funduszy unijnych pracujący pod przewodnictwem prof. Andrzeja Bliklego. Rzecznik zwrócił się m.in. w sprawie prawidłowości zabezpieczania danych zawartych we wnioskach o dofinansowanie. Jak wynika bowiem z informacji od wnioskodawców, w chwili składania wniosku nie istnieją wystarczające gwarancje proceduralne, iż dane zawarte w dokumentacji projektowej (np. we wniosku czy biznesplanie) nie zostaną ujawnione osobom trzecim. Okoliczności te mają zaś niezwykle istotne znaczenie, zwłaszcza w kontekście ochrony tajemnicy gospodarczej i handlowej przedsiębiorców.

Niedotrzymywanie przez instytucje zaangażowane w system wykorzystywania funduszy terminów formalnej i merytorycznej oceny projektów jest kolejnym niepokojącym zjawiskiem świadczącym o tym, że przewlekłość nie jest problemem wyłącznie polskiego wymiaru sprawiedliwości. Przekroczenie terminów oceny powoduje często, że wnioskodawcy są zmuszeni do modyfikacji projektu, co jest albo utrudnione, albo naraża ich na niepotrzebne koszty. W związku z tym powstała praktyka konkursów zamykanych po osiągnięciu pewnego poziomu alokacji środków w danym naborze. W ten sposób preferuje się wnioski złożone najszybciej, a niekonieczne te najlepsze, co pozostaje w sprzeczności z podstawowymi zasadami wdrażania unijnych funduszy. W ostatnim czasie wiele kontrowersji wzbudził także system rozdziału unijnych środków, który doprowadził do niedopuszczalnych konfliktów interesów, bo w komisjach oceniających projekty zasiadały osoby, które oceniane wnioski wcześniej przygotowały. W opinii RPO przyznawanie unijnych dotacji nie może się odbywać bez poszanowania reguł uczciwej konkurencji i respektowania pełnej przejrzystości konkursów.

Jeśli gospodarka ma się ożywić dzięki europejskim środkom, to muszą one zacząć natychmiast krążyć w obiegu finansowym kraju. Niski poziom dokonywanych z unijnych kont przelewów świadczy niestety o znikomym aktualnie ich wpływie na polską gospodarkę. W tej sytuacji stwierdzenie, iż fundusze UE będą jednym z kluczowych działań antykryzysowych w Polsce, odnosi się wciąż jedynie do przyszłości. Brak dynamicznych działań może sprawić, że pieniądze z Unii popłyną do polskiej gospodarki szerokim strumieniem dopiero w latach 2011 – 2013, kiedy już nikt nie będzie pamiętał (oby!) o kryzysie. Na razie działania rządu w tym obszarze przypominają lokomotywę z wiersza Tuwima, która porusza się „powoli, jak żółw ociężale”. By tempo wykorzystania tych środków „gnało coraz prędzej”, a fundusze Unii Europejskiej były prawdziwą lokomotywą polskiej gospodarki, potrzebne są konkretne działania upraszczające i przyspieszające ich wykorzystanie zarówno na poziomie rządu, jak i samorządów województw.