– Ale nie można nas oskarżać, że drenujmy cały region z pieniędzy – zastrzega Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. – Po prostu jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do aplikowania o unijne środki i mamy ogromne potrzeby.
Obawy, że wielkie miasta skonsumują większość unijnej pomocy, pojawiły się już przy konstruowaniu zasad jej przyznawania na lata 2007 –2013. Dlatego zastosowano pewne bezpieczniki. W programie „Infrastruktura i środowisko" co prawda jest oddzielny budżet na metropolitalne inwestycje komunikacyjne, ale za to w innych działaniach preferuje się obszary pozamiejskie. W regionalnych programach co do zasady środki mają być dzielone po równo.
„Rz" sprawdziła, czy te środki ostrożności przyniosły efekty. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z jednej strony dotychczas do wielkich miast trafiło co trzecie unijne euro, a więc nie większość. Z drugiej jednak strony w stolicach województw mieszka tylko co piąty Polak. Na jednego mieszkańca metropolii przypada więc – według naszej metodologii opisanej w ramce obok – ok. 4 tys. zł dotacji, a średnio na mieszkańca Polski – 2,4 tys. zł.
Dobre wyniki na wschodzie
– Wyniki analizy wskazują, że fundusze strukturalne UE silniej wspierają wielkie metropolie niż pozostałe regiony kraju – komentuje Jerzy Kwieciński, były wiceminister rozwoju regionalnego. – To największe miasta skupiają kapitał ludzki o dużym potencjale, dzięki czemu mają największą zdolność do pozyskiwania grantów. To tu zlokalizowana jest większość ośrodków naukowych, badawczych, prężnych firm itp. Tych trendów nie odwrócimy.
67 mld euro wsparcia z UE?dostała Polska na lata 2007 – 2013