Kryzys w szpitalach dotyka pacjentów. Brakuje leków, lekarzy i pielęgniarek

Lecznice oszczędzają, broniąc się przed przekształceniami. Na oddziałach brakuje leków, lekarzy i pielęgniarek.

Publikacja: 12.10.2013 10:20

Chciałoby się powiedzieć: obyśmy zdrowi byli. Czasem trzeba się jednak położyć do szpitala. A tam pacjenta może czekać niepewny los. Menedżerowie zaciskają pasa i wszędzie szukają oszczędności.

Do czego może doprowadzić nadmierne łatanie budżetu, pokazuje sytuacja w Wojewódzkim Szpitalu Specja listycznym w Częstochowie. Tam 140 lekarzy złożyło niedawno wypowiedzenia umów o pracę. Zatrudnienie zakończą 31 grudnia.

Zaciskanie pasa

– Nie możemy dłużej narażać się na ryzyko popełnienia błędu. Bezpieczeństwo pacjentów w szpitalu jest od dawna zagrożone – wskazuje Grażyna Cebula-Kubat z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Podkreśla, że lekarze muszą pracować na przestarzałym sprzęcie, który w dodatku nie jest serwisowany. Nie działa tomograf komputerowy. – Przez to jest ryzyko, że np. w badaniu KTG kobiety w ciąży pojawią się mylne wyniki – dodaje.

Lekarze narzekają też, że od dawna brakuje sprzętu jednorazowego, m.in. strzykawek czy środków odkażających.

– Najgorzej jest w weekendy. Kolega na neurochirurgii miał pacjenta po operacji krwiaka mózgu, który nagle dostał drgawek. W sobotę jeszcze znalazł dla niego lek, ale w niedzielę już zabrakło – opowiada jedna z lekarek.

Kto będzie leczył pacjentów, kiedy odejdą lekarze, na razie nie wiadomo. „Rz" nie udało się skontaktować z dyrekcją szpitala. W rozmowie z PAP dyrektor Jarosław Madowicz przyznał jednak, że szpital zmienił politykę lekową, rezygnując z robienia zapasów na rzecz tygodniowych zamówień z dostawami co trzy dni. – Dziś w aptece mamy leki wartości 0,5 mln zł, a w aptekach oddziałowych wartości 3 mln zł. Leków więc brakuje – powiedział.

Oszczędności w szpitalach są i będą nieuniknione. Zadłużenie rośnie z roku na rok. Przekroczyło już w skali kraju 10 mld zł. Kaganiec na budżety lecznic nakłada ustawa o działalności leczniczej. Zgodnie z nią, jeśli powiat lub województwo nie może spłacić długów szpitala za 2012 r., już w tym roku powinien przekształcać go w spółkę prawa handlowego. Wielu dyrektorów lecznic chce uniknąć tej sytuacji.

– Oszczędności trzeba jednak robić racjonalnie, tak by bezpieczeństwo pacjentów nie było zagrożone, np. łącząc nierentowne oddziały – zwraca uwagę Jarosław Fedorowski, szef Polskiej Federacji Szpitali. Przyznaje, że najtrudniej jest zmienić organizację pracy i kadry. – Dyrektorzy mają tym trudniejsze zadanie, że nakłady na szpitale w Polsce są osiem razy mniejsze niż np. w Niemczech, a lekarze u nas zarabiają tylko dwa razy mniej niż u naszego zachodniego sąsiada – podkreśla Fedorowski.

Oszczędności wymusza na szpitalach także polityka rządu. Część stawek, które oferuje NFZ za usługi – zdaniem lekarzy – jest drastycznie niska. Widać to zwłaszcza na oddziałach ratunkowych (SOR). Dopiero tam pacjent może czuć się zagrożony.

W ostatni weekend września chorych na ostrym dyżurze w szpitalu w Nowym Sączu obsługiwał sam wicedyrektor ds. medycznych Andrzej Fugiel. Nie było żadnego lekarza, który chciałby dyżurować na SOR. Dr Fugiel pracował więc dwa dni z rzędu. Podczas pierwszego dyżuru przyjął około 40 chorych, podczas kolejnego – podobną liczbę. Był również odpowiedzialny za hematologię, gdzie także miał dyżur. W efekcie sam trafił na oddział kardiologii.

Artur Puszko, dyrektor nowosądeckigo szpitala, w rozmowie z „Dziennikiem Polskim" zaznaczał, że tej sytuacji winien jest system. Chętnych do pracy na SOR brakuje, bo jest ciężka i płatna gorzej niż na innych oddziałach. Mało  – polskie lecznice oferują od 40 do 80 zł za godzinę dyżuru na SOR.

Braki pielęgniarek

Jeszcze gorzej na wielu oddziałach jest z pielęgniarkami.

– Są szpitale, gdzie pielęgniarka na nocnym dyżurze musi czuwać nad pacjentami z dwóch oddziałów. Jak ma dobrze zająć się chorymi i nie popełnić błędu? – pyta Iwona Borchulska, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Zdaniem Macieja Dercza, eksperta ds. ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego, kryzysowi w szpitalach i nieprzemyślanym dla pacjentów oszczędnościom są winne złe przepisy ustawy o działalności leczniczej.

– Źle się dzieje, że samorządy jako właściciele szpitali nie mają żadnego wpływu na nie. To powiaty i województwa powinny decydować o organizacji pracy lecznicy czy lepszych świadczeniach dla pacjentów. Tymczasem warunki dyktuje NFZ i chce płacić szpitalom jak najmniej – mówi Dercz.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, k.nowosielska@rp.pl

Chciałoby się powiedzieć: obyśmy zdrowi byli. Czasem trzeba się jednak położyć do szpitala. A tam pacjenta może czekać niepewny los. Menedżerowie zaciskają pasa i wszędzie szukają oszczędności.

Do czego może doprowadzić nadmierne łatanie budżetu, pokazuje sytuacja w Wojewódzkim Szpitalu Specja listycznym w Częstochowie. Tam 140 lekarzy złożyło niedawno wypowiedzenia umów o pracę. Zatrudnienie zakończą 31 grudnia.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara