Od lat polski wymiar sprawiedliwości postrzegany jest jako niewydolny. Obywatele skarżą się na nadmiernie skomplikowane procedury, orzeczenia sądów, których nie są w stanie zrozumieć i zaakceptować, a przede wszystkim na trwające latami postępowania.
Nie zauważa się przy tym, iż od lat wzrasta liczba spraw wpływających do sądu, a sędziowie z roku na rok załatwiają ich więcej. W ubiegłym roku do sądów powszechnych wpłynęło ogółem 11 209 552 spraw, czyli o 5 proc. więcej niż w 2007 r., a załatwiono ich o 472 593 więcej, czyli o 4,4 proc., natomiast w stosunku do 2006 roku aż o 1 237 081 spraw więcej, czyli o 12,5 proc.
Skoro zwiększenie wydajności sędziów niewiele pomogło, może warto zadać sobie pytanie o inne przyczyny tego stanu i co można próbować zmienić, by było lepiej.
Nie wydaje mi się, by zwiększenie liczby sędziów mogło dać pozytywny efekt, zwłaszcza że nie ma ku temu woli politycznej. Sensowne byłoby jednak wzmocnienie sędziów personelem pomocniczym (sekretariat, asystenci), tak by mogli w większym stopniu skupić się na orzekaniu.
To jednak nie wszystko. Konieczne są choćby częściowe zmiany w prawie, by usprawnić wymiar sprawiedliwości. I tu jest chyba największy problem.