Reklama

Sprawę oświadczenia rzecznika Sądu Najwyższego komentuje Marek Domagalski

Oświadczenie rzecznika Sądu Najwyższego ujawniło niebezpieczny brak stabilności w jego kierownictwie.

Aktualizacja: 19.09.2017 16:11 Publikacja: 19.09.2017 15:24

Sprawę oświadczenia rzecznika Sądu Najwyższego komentuje Marek Domagalski

Foto: Fotolia.com

Możliwe, że sędziowie Sądu Najwyższego są podzieleni w sprawie sporu o Trybunał, choć to coraz bardziej historia, faktem jest, że kierownictwo SN ujawniło niebezpieczny brak stabilności.

Sąd Najwyższy opublikował we wtorek niespotykane w dziejach tego sądu oświadczenie, że obecność pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf na uroczystości wręczenia przez prezydenta nominacji nowemu sędziemu TK „była podjęte bezrefleksyjnie, z przeoczeniem specyficznych uwarunkowań, które powinny być brane pod uwagę w działalności publicznej pierwszego prezesa SN".

Rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Michał Laskowski w imieniu pierwszej prezes „zapewnia" w nim, że „w trudnym okresie stresów i przepracowania, każdemu z nas zdarzają się kroki podjęte bezrefleksyjnie ...", ale dotychczasowe stanowisko pierwszej prezes SN w odniesieniu do Trybunału Konstytucyjnego nie uległo zmianie. Co więcej pisze, że oświadczenie jest reakcją na liczne komentarze związane z obecnością prof. Geradorf na tej uroczystości. Rzeczywiście pojawiły się krytyczne głosy, w przytłaczające części anonimowe, że w grudniu 2015 r. prezes Gersdorf nie uczestniczyła w ślubowaniu trzech sędziów z rekomendacji PiS (wybranych w miejsce kandydatów wybranych z rekomendacji PO, wśród których był zmarły w lipcu br. sędzi Lecha Morawski), a pojawiła się na zaprzysiężeniu jego następcy. Według innych anonimowych głów wizyta ta miała podzielić sędziów w SN, gdyż może być potraktowana jako krok w kierunku układu z obozem władzy.

Nie zmienia to faktu, że prezes SN miała obowiązek zaproszenie prezydenta przyjąć, nawet były mąż musi się czasem spotkać z była żoną, a nawet (np. przy dzieciach) do niej uśmiechać, oraz płacić alimenty.

Reprezentanci poszczególnych władz mają prawny obowiązek ze sobą współdziałać, nawet jak ta współpraca skrzecz, i żadnej łaski nikomu nie robią. Przeciwnie ignorowanie innych segmentów władzy, czyli jakaś forma politycznej demonstracji, winno należeć do zupełnych wyjątków. Wizyta prezes SN w prezydenckim pałacu nie miała zresztą żadnego prawnego znaczenia dla sporów o TK, ale chyba też politycznego. Pewne cześć rozemocjonowanego Internetu sądzi inaczej, ale Internet nie powinien być standardem dla działań kierownictwa SN.

Reklama
Reklama

Najbardziej uderza jednak w oświadczeniu SN uzasadnienie tej jakoby niezręczności pierwszej prezes: przepracowaniem i brakiem refleksji. Tak przecież władza nie może pracować, gdyby to powiedział jakiś urzędnik magistratu to miałby już dymisję w ręku.

- Na dodatek oświadczenie sugeruje, że może to być stan trwalszy - wskazuje prof. Genowefa Grabowska, dziekan w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Warszawie. - Nie wiemy czy dotyczył tylko tego zdarzenia, standardowej, wręcz kurtuazyjnej wizyty, nie wymagającego żadnego tłumaczenia, czy nie przekłada się na inne czynności w SN. Emocji nie powinno być przy wydawaniu wyroków ale także przy kierowaniu taka poważną instytucją jak SN.

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama