Dwa wielkie rozmiarami obrazy – od dziesięcioleci nieoglądane, a teraz specjalnie odrestaurowane – „Potop” Karla Schorna (592 x 827 cm) i „Aleksander Wielki na łożu śmierci” Carla von Piloty’ego oraz przywiezieni z Ameryki, także zbliżeni wielkością do ekranu kinowego „Biczownicy” Carla von Marra będą największymi atrakcjami otwieranej jutro w Monachium wystawy „Próba sił” upamiętniającej 200. rocznicę powstania w tym mieście Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Pokazane zostaną prace najwybitniejszych artystów, którzy w monachijskiej Kunstakademie kształcili się bądź uczyli innych. Będzie więc także osiem obrazów olejnych i sześć akwarel polskich twórców, wśród nich wypożyczony z Muzeum Narodowego w Warszawie „Stańczyk” Jana Matejki.
– Matejko przebywał w Monachium tylko rok, chorował i wrócił do Polski. Nie pojechał po naukę, lecz żeby lepiej poznać monachijskie malarstwo historyczne. Już był ukształtowanym artystą, dla profesorów Kunstakademie bardziej partnerem niż uczniem. I jak pisał, obawiał się, by „nie zaciągać z obcego” – mówi znawczyni malarstwa polskich „monachijczyków” dr Eliza Ptaszyńska.
Wielka trójka artystów związanych z Monachium to Józef Brandt, Władysław Czachórski i Alfred Wierusz-Kowalski. Zostali honorowymi profesorami akademii, otrzymywali medale na regularnie organizowanych tam wystawach. Brandt i Czachórski mieszkali zresztą nad Izarą do śmierci, tam też zostali pochowani.
Poza obrazami tych twórców na otwieranej jutro wystawie przedstawione będą jeszcze dzieła Juliana Fałata, Aleksandra i Maksymiliana Gierymskich, Antoniego Piotrowskiego i Zofii Stryjeńskiej, która żeby uczyć się malarstwa, podstępem ominęła zakaz przyjmowania do szkoły kobiet.