Przeszłość odzyskana z M-3

W Muzeum Historycznym miasta stołecznego Warszawy poznajemy dzieje polskich rodów szlacheckich

Publikacja: 08.07.2008 02:07

Józef Dzierzbicki, podpułkownik 2. Pułku Ułanów Wojsk Polskich

Józef Dzierzbicki, podpułkownik 2. Pułku Ułanów Wojsk Polskich

Foto: Muzeum Historyczne m.st. Warszawy

W zachodnim muzealnictwie najbardziej trendy jest spojrzenie na historię z prywatnej perspektywy. Znaleźliśmy się w światowej awangardzie dzięki Krystynie Kozłowskiej, której udało się przekonać stołeczne Muzeum Historyczne do wystawy "Zachować pamięć".

Ten pokaz jest jak wywoływanie duchów. Poruszające przeżycie dla tych, których przez dziesięciolecia pozbawiono prawa do przeszłości, czyli polskiego ziemiaństwa.

"Zachować pamięć" to swoisty aneks do pamiętnej prezentacji "Polaków portret własny" dodany po prawie 30 latach. Skojarzenie tym bardziej uzasadnione, że w Muzeum Historycznym znalazł się autoportret przodka Marka Rostworowskiego, autora tamtej ekspozycji.

Oglądamy antenatów ponad 50 polskich rodów. Prawie 90 wizerunków. Płótna, akwarele, miniatury. Nie zawsze mamy do czynienia ze sztuką wysokich lotów. Większość to anonimowe amatorskie malowidła. Towarzyszą im przedmioty swego czasu należące do modeli: dokumenty, rzeczy osobiste, robótki ręczne. Obiekty o wartości sentymentalnej, ale dodające ekspozycji smaku.

Dawniej wszystko to zdobiło wnętrza dworków z różnych rejonów Rzeczypospolitej, ale po II wojnie trafiło do Warszawy. Upychane w maleńkich mieszkaniach, niekiedy przechowywane w fatalnych warunkach. W jaki sposób Krystyna Kozłowska, kuratorka ekspozycji, wpadła na trop tych skarbów? Po prostu rozesłała wici wśród znajomych. Rezultaty przeszły oczekiwania. Niestety, niektóre "znaleziska" nie nadawały się do prezentacji, bo ani właścicieli, ani muzeum nie stać było na konserwację.

Przy wejściu na wystawę witają gości czcigodne persony: małżeństwo Jasieńskich. Trudno o lepszych "wprowadzających": Mikołaj był szambelanem króla Stanisława Augusta, posłem na Sejm Czteroletni.

– Podobizny państwa Jasieńskich pod koniec XVIII stulecia zawisły w prowincjonalnym kościele w Siennie – opowiada Krystyna Kozłowska. – Nie wiedzieć czemu lud uznał ich za świętych i zaczął się do nich modlić. Nie spodobało się to proboszczowi, który skazał Jasieńskich na… strych. Portrety odkupił, a tym samym ocalił, wnuk Mikołaja i Agnieszki.

W aranżacji pokazu nie przestrzegano chronologii, więc niekiedy sąsiedztwo bywa zaskakujące. Nieopodal Jasieńskich znalazł się wizerunek Henryka Prendowskiego (1830 – 1900) w stroju żuawa papieskiego, na tle ruin rzymskiego Koloseum. Nienaturalna poza i zastygłe oblicze modela świadczą o tym, że obraz wykonano na podstawie fotografii. Skąd ten nietypowy kostium? Otóż Prendowski spieniężył rodzinny majątek, żeby sfinansować oddział papieskiej gwardii. Familia go przeklęła, ale on się nie zrażał, pewnie liczył na miejsce w raju…

Z portretów można wiele wyczytać o modelach, poznać ich słabostki i dziwactwa. Przecież te obrazy nie tylko zdobiły wnętrza. Przede wszystkim pełniły funkcje reprezentacyjne, służyły prestiżowi domu. Czasami drzewo genealogiczne oraz galerię rodzinną tworzono wstecz. Przykładem podobizna Józefa Dzierzbickiego, podpułkownika 2. Pułku Ułanów Wojsk Polskich. Najprawdopodobniej jest to XX-wieczna kopia wcześniejszego o stulecie dzieła. A może wykwit fantazji ułańskiej? Bohater został uwieczniony w pełnym rynsztunku. Dumne spojrzenie, sumiasty wąs, bary tak poszerzone epoletami, że prawie nie mieszczą się w kadrze. A rama! Cała rzeźbiona w ułańskie akcesoria: są końskie łby, trąbki, proporce, czaka, nawet manierka i rożek na tytoń. To dopiero pompa!

Natomiast prowincjonalny artysta portretujący około 1875 roku Felicję Russocką, później Kaliszową, silił się, żeby nadać modelce wygląd salonowej lwicy: róża wpięta w kruczy włos, orientalny szal na ramionach. Ciekawe, że pannę wyróżnia jakieś dalekie podobieństwo do Fridy Kahlo. Mimo warsztatowych braków i naiwnej stylizacji obraz jest urzekający.

Przygotowując pokaz, kuratorka dokonała kilku odkryć. Nieznany do tej pory był również autoportret Stanisława Rostworowskiego, absolwenta petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Przystojny młodzieniec o wielkich zawadiackich wąsach i płomiennym spojrzeniu przeżył zaledwie 30 lat, zmarł w 1888 roku.

– Z tego obrazu jestem szczególnie dumna – Krystyna Kozłowska wskazuje piękny pastelowy portret zamyślonej blondynki. – Płótno przedstawia Zofię Szweykowską, malarkę, późniejszą żonę dramaturga Tadeusza Rittnera. Autorką dzieła była Aniela Pająkówna, wybitna malarka wykształcona w Paryżu, po której ocalało niewiele. Ten wizerunek figurował w inwentarzu, lecz uchodził za zaginiony. Dotychczas historycy sztuki uważali, że znajduje się w prywatnych rękach w Wiedniu. A ja odnalazłam go na dziesiątym piętrze gomułkowskiego bloku!

Wystawa czynna od 8 lipca do 31 sierpnia

www.mhw.pl

W zachodnim muzealnictwie najbardziej trendy jest spojrzenie na historię z prywatnej perspektywy. Znaleźliśmy się w światowej awangardzie dzięki Krystynie Kozłowskiej, której udało się przekonać stołeczne Muzeum Historyczne do wystawy "Zachować pamięć".

Ten pokaz jest jak wywoływanie duchów. Poruszające przeżycie dla tych, których przez dziesięciolecia pozbawiono prawa do przeszłości, czyli polskiego ziemiaństwa.

Pozostało 91% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie