Katarzyna Kozyra kręci w Jerozolimie

„Szukając Jezusa” w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie jest czymś pomiędzy reportażem śledczym a traktatem o wierze.

Aktualizacja: 14.02.2013 09:30 Publikacja: 13.02.2013 23:20

Katarzyna Kozyra i „taxi Jesus”

Katarzyna Kozyra i „taxi Jesus”

Foto: CSW

– Syndrom Jerozolimy polega na tym, że człowiek, będąc po raz pierwszy w tym mieście, doświadcza silnych emocji i zaczyna mu się wydawać, że jest Mesjaszem. Chciałam zobaczyć, czy uda mi się znaleźć osoby tak reagujące – wyjaśnia Katarzyna Kozyra powody, dla których zrobiła pracę „Szukając Jezusa". W zeszłym roku spędziła w Jerozolimie trzy tygodnie, skąd przywiozła 50 godzin nagrań. W CSW pokazuje 17 minut.

Jest w filmie Katarzyny Kozyry coś pretensjonalnego, co zbliża jej pracę do sensacyjnego reportażu. Artystka z szukania robi spektakl z sobą w roli głównej. Tak jakby przez lata skupiona w sztuce na sobie nie potrafiła zejść z pierwszego planu.

Mimowolnie przez chwilę gra więc wścibską dziennikarkę, która na obcasach z dyndającą torebką biegnie stromą jerozolimską drogą, wołając do jednego ze swoich bohaterów: „Jesus, wait". Poruszająco robi się wtedy, gdy oddaje głos bohaterom.

Jednym z nich jest mężczyzna o imieniu Slava. Co roku ubrany jak Jezus z obrazka wjeżdża na osiołku przez Lwią Bramę do miasta, by głosić słowa Ewangelii, a przez resztę roku czeka na znak od Boga. W filmie opowiada po rosyjsku, jak zamierza uczyć swego syna od 12. roku Tory, by mógł to nowe wcielenie Dawida postawić na tronie Jerozolimy. Drugim jest Holender, który czyta Koran jako księgę świętą dla wszystkich ludzi i religii.

Kozyra pyta ich: „Jesteś Jezusem? Czy tylko wydaje ci się, że nim jesteś?". Ta drobna różnica staje się tematem jej pracy. Zresztą granicę między odgrywaniem, udawaniem a byciem autentycznym bada w swojej sztuce niemal od początku. To ona kręci film, jak przyjmuje chemioterapię, a potem fotografuje się w pozie słynnej Olimpii z obrazu Moneta. By dostać się do łaźni męskiej w Budapeszcie, upodabnia się do mężczyzny z doklejeniem sztucznego penisa włącznie.

Jeszcze później zaczyna cykl „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością", w którym usiłuje odgrywać rolę striptizerki, diwy operowej, drag queen. Apogeum tych zainteresowań jest projekt „Casting". Artystka chce nakręcić film o sobie i w castingach szuka odtwórcy głównej roli. Płeć, wiek czy warunki zewnętrzne nie są istotne.

Nie dajmy się zwieść, „Szukając Jezusa" nie jest filmem o jednostce chorobowej, zaburzeniach psychicznych. To praca o tożsamości współczesnego człowieka, granicy między graniem a byciem autentycznym. Także o bezradności sceptyka wobec wiary. Kozyra, ikona sztuki krytycznej, chce uwierzyć, ale film pokazuje, że trudno jej pozbyć się podejrzliwości. Tak jak wielu z nas.

– Syndrom Jerozolimy polega na tym, że człowiek, będąc po raz pierwszy w tym mieście, doświadcza silnych emocji i zaczyna mu się wydawać, że jest Mesjaszem. Chciałam zobaczyć, czy uda mi się znaleźć osoby tak reagujące – wyjaśnia Katarzyna Kozyra powody, dla których zrobiła pracę „Szukając Jezusa". W zeszłym roku spędziła w Jerozolimie trzy tygodnie, skąd przywiozła 50 godzin nagrań. W CSW pokazuje 17 minut.

Pozostało 83% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl