W piątek w Warszawie otwarcie wystawy gromadzącej ponad 600 obiektów: portretów, pamiątek, fotografii oraz wyjątkową kolekcję sztuki z Dalekiego Wschodu, zgromadzoną przez artystę, polityka, fundatora i założyciela dziennika „Rzeczpospolita".
– To wystawa o fascynującym człowieku, wielkim muzyku i patriocie w setną rocznicę odzyskania niepodległości, ale to także pokaz o naszym darczyńcy – mówi „Rzeczpospolitej" jej kuratorka Magdalena Pinker. – Swoją kolekcję sztuki i zbiór pamiątek Paderewski zapisał Muzeum Narodowemu w Warszawie w testamencie z 1930 roku. Trafiły do nas po różnych perturbacjach w latach 50. Całość liczy ponad półtora tysiąca obiektów. Niemożliwe, żeby pokazać wszystko, ale udostępniamy ogromny wybór. Dotychczas część tej kolekcji była prezentowana w oddziale Muzeum w Otwocku Wielkim. Jest szansa, że w przyszłości znajdzie trwałe miejsce w gmachu głównym, gdy muzeum powiększy swoją powierzchnię.
Od muzyki do polityki
Opowieść na wystawie zaczyna się od muzyki, a kończy na polityce. W pierwszej sali punktowe oświetlenie kieruje naszą uwagę na fortepian, który firma Steinway w 1925 r. podarowała Paderewskiemu. Lustra potęgują iluzję, że jesteśmy w sali koncertowej.
Europejską karierę zaczął od występów w Wiedniu, Paryżu, Londynie, gdzie m.in. grał dla królowej Wiktorii. Na pierwsze amerykańskie tournée po Stanach Zjednoczonych wyruszył w latach 1891–1892 na zaproszenie Williama Steinwaya. Odniósł wielki sukces, dał 107 recitali dla około 200 tysięcy ludzi. Publiczność na jego koncertach wpadała w stan ekstazy, kobiety mdlały lub szturmowały scenę.
Ignacy Jan Paderewski nie tylko oczarowywał grą. Miał charyzmatyczną osobowość, znakomitą prezencję, burzę włosów i magnetyczne spojrzenie. Po jednym z koncertów pewna egzaltowana nastolatka napisała, że zobaczyła „rudego archanioła".