Jest jednym z najwybitniejszych polskich fotografów, prekursorem fotografii reportażowej. Wystawa prezentuje 30 najnowszych zdjęć, które zostały zrobione na warszawskiej Pradze, ale poza jednym – nie wskazują ściśle na tę dzielnicę. Równie dobrze mogłyby zostać zrobione w zupełnie innych miejscach. Na żadnym nie ma ludzi.
– Sieć ulic, pewna ilość domów i podwórek podpowiada jednak tropy – uważa Tadeusz Rolke. – Takich miejsc w Europie nie ma wiele, w Polsce istnieją jeszcze w Łodzi. Trudno byłoby wskazać inne, gdzie jest takie natężenie cywilizacji „przejściowej”, w której ludzie mieszkają i funkcjonują, choć jednocześnie ona coraz bardziej zanika.
Czy bardziej zależało mu na opowieści o rozpadzie, zanikaniu miejsca czy o jego zmianie? – Bardziej niż sprawy socjalne ciekawią mnie przedmioty – odpowiada. – Na Pradze są takie, które mogłyby być eksponowane w galeriach sztuki nowoczesnej jako dzieła „ready made”, podobnie jak stało się z pisuarem pokazanym przez Marcela Duchampa 100 lat temu. Takim przedmiotem uwiecznionym przeze mnie jest puszka ze śmieciami, dziura w murze, fioletowa kłódka na zielonej kracie, która niczego nie zamyka. Nie wiadomo, skąd tam się wzięła. Dla mnie to obrazy, których szukam. Znalazłem je na tych podwórkach.
Na przełomie lat 80. i 90. artysta wykonał cykl o podobnym tytule „Jutro będzie lepiej”, w którym utrwalił Polskę czasu przemian.
– Decydującym argumentem dla obecnego tytułu było to, że trafiłem na taki napis na murze – wyjaśnia. – Powiedzenie „będzie dobrze” oznacza trochę mniej niż „będzie lepiej”. Ten przypadkowo znaleziony napis potwierdził coś, co wychodzi poza moje czysto formalne zainteresowania, a wchodzi w politykę miasta. Ale dla mnie najważniejsze są te sensowne albo bezsensowne przedmioty. Głównie jednak bezsensowne, bez funkcji.