„Rz": Dlaczego postanowiłeś zająć się właśnie tematem elfów? To trochę tak, jakbyś w Polsce szukał kwiatu paproci...
Adam Pańczuk:
Długo szukałem tematu, którym chciałbym się zająć, będąc na Islandii. Wiedziałem, że chcę robić portrety. Przeglądając materiały o Islandii co raz natykałem się na legendy o elfach. Postanowiłem sprawdzić, na czym polega ich aktualność , jak Islandczycy odnoszą się do tych mitów. Pociągało mnie to mnie by pokazać to, czego nie widać. To było wyzwanie.
Jak wyglądała twoja praca z pisarzem Sindri Freyssonem?
Sindri bardzo się zaangażował. Na początku, gdy opowiedziałem mu o moim pomyśle, podszedł do tego trochę sceptycznie, mówił, że to stereotyp, ale potem zaczął szukać ludzi, którzy mieszkają w pobliżu elfich skał i miejsc utożsamianych z „ukrytymi ludźmi", jak się o elfach mówi. Zależało mu bardzo by powstała mocna, przekonywująca historia. Nie było problemu by ruszyć w drogę o 2 w nocy na zdjęcia po całym dniu pracy.