17 najciekawszych galerii czynnych do późnych godzin wieczornych, jeszcze więcej wystaw, młodzi artyści, koncerty, dyskusje, kolekcjonerskie gwiazdy z zagranicy, kuratorzy i dyrektorzy galerii sztuki współczesnej... Tak będą wyglądały najbliższe trzy dni w Warszawie. Galerie, które zwykle ze sobą konkurują o klientów, artystów, widzów, tym razem połączyły siły. – Nie wygramy z Berlinem, ale próbujemy wykreować Warszawę jako miejsce żywe, gdzie się dzieje coś ciekawego, panuje artystyczny ferment. Kolekcjoner, miłośnik sztuki współczesnej czy kurator na pytanie, dokąd jechać, by poczuć puls artystycznych zmian, powinien odpowiedzieć: do Warszawy – mówi Michał Woliński z Piktogramu, współorganizator Warsaw Gallery Weekend.
Ambicje stołecznych galerzystów nie są na wyrost. Polska sztuka ma w Europie bardzo dobrą opinię, głównie zbudowaną przez prywatne galerie. Gdyby nie praca Rastra czy Fundacji Galerii Foksal, Wilhelm Sasnal, Monika Sosnowska, Marcin Maciejowski czy Aneta Grzeszykowska nie wystawialiby w najlepszych galeriach Starego Kontynentu.
Impreza to próba promowania kolejnych galerii. Sami artyści i kuratorzy przyznają, że sytuacja, kiedy duże europejskie miasto ma dwie liczące się na międzynarodowym rynku galerie, nie jest dla nikogo. korzystna. Kolekcjoner czy kurator chce mieć pewność, że za jednym wyjazdem zobaczy kilka ciekawych wystaw. Czy jednak w promocję prywatnych galerii powinno włączyć się państwo? – Od 12 lat inwestujemy w polskich artystów. W latach 90. za granicą chwaliliśmy się przede wszystkim naszym teatrem. Nowy wiek należy już do artystów wizualnych – mówił Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza, który wspiera imprezę.
– Zależy nam, by poinformować zagraniczne instytucje o tym, co dzieje się u nas. Dlatego zaprosiliśmy kuratorów z Turcji, Chin, Włoch, Niemiec, gdzie organizowane są najciekawsze wydarzenia poświęcone plastyce współczesnej. Sztuka polska ma na świecie swoją renomę, ale jej znajomość kończy się na Althamerze czy Sasnalu. A przecież dochodzi do głosu nowe pokolenie. Ono też powinno dostać swoją szansę. Chcemy wspierać młodych artystów, a nie komercyjne galerie. Ale dzisiejszy świat sztuki jest tak zorganizowany, że twórcy są reprezentowani właśnie przez galerie – zapewnia Joanna Kiliszek, wicedyrektor IAM.