Gdy wchodzimy do sal wystawowych, czujemy się, jakbyśmy rzeczywiście przenieśli się do Wersalu za czasów Marii Leszczyńskiej. Tym bardziej że wiele dzieł pochodzi ze stałej ekspozycji pałacu, a uzupełniają je eksponaty z innych francuskich i polskich kolekcji.
W pierwszej sali wita nas królewska para z obrazów namalowanych przez Jeana-Baptiste Vanloo. Przedstawił ich w pełnym majestacie: Ludwika w płaszczu koronacyjnym, Marię w sukni połyskującej złotem, opierającą rękę na królewskiej koronie.
Marię malowali również inni artyści. Alexis Simone Belle uwiecznił 27-letnią królową z pękiem białych lilii w towarzystwie wiernego charta i zabawnego pazia. Królowa nie traci majestatu, ale emanuje wewnętrzną pogodą. Wzięty dworski malarz Jean-Marc Nattier sportretował ją kilkanaście lat później w czerwonej sukni. Stworzył niezwykły wizerunek przedstawiający Marię prywatnie. Nattier był utalentowanym artystą, gotowym sprostać każdemu zamówieniu. Madame Pompadour, faworytę Ludwika XV, przedstawił jako mitologiczną Dianę. Jest także autorem serii rokokowych portretów w pastelowych tonacjach córek Marii Leszczyńskiej i Ludwika XV.
Królowej najbardziej spodobał się portret najmłodszej Louise z koszyczkiem kwiatów. Z uznaniem pisała: „Ma fizjonomię pełną czułości, daleko jej do smutku. Nigdy nie widziałam tak wyjątkowej dziewczynki".
Maria Leszczyńska kochała sztukę i nawet urządziła w Wersalu pracownię, w której malowała. Czy miała talent? Można to ocenić po prezentowanych dekoracyjnych obrazach z gabinetu chińskiego (malowanych przez królową wspólnie z profesjonalistami) i kopii jednego z obrazów Jeana-Baptiste'a Oudry'ego.
Wystawa czynna będzie do 5 stycznia.