Komentując złożenie przez Bogdana Święczkowskiego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez rządzących przestępstwa zamachu stanu zaproponowałem, czy w celu przeciwdziałania ośmieszaniu się osób sprawujących funkcje publiczne oraz by zapobiec ośmieszaniu przez nich funkcji, które sprawują, nie wskazane by było wprowadzenie przestępstwa, do znamion którego należałoby kompromitowanie państwa, od którego pobiera się wynagrodzenie za pracę.
To była oczywiście kpiarska reakcja na zachowanie osoby, która wcześniej, będąc czynnym uczestnikiem burzenia konstytucyjnego porządku naszego kraju, w sytuacji gdy podejmuje się próby przywrócenia tego porządku, zarzuca dokonywanie zamachu stanu tym, którzy starają się przywrócić prawo. Czy można bowiem poważnie rozmawiać o sytuacji, gdy odwraca się znaczenie słów, w konsekwencji czego zarzuca się działalność przestępczą tym, którzy starają się bezprawie wyeliminować? W takich sytuacjach formą obrony przed absurdem staje się ucieczka w żart i dlatego na owe absurdalne działanie osoby sprawującej funkcję publiczną starałem się reagować żartem.