Minęło dziesięć lat, od kiedy opublikowałem na Dogmatach Karnisty propozycję dodania do kodeksu karnego nowego przestępstwa, ułatwiającego ściganie piratów drogowych. Toczyła się wówczas sprawa Froga, który publikował w internecie filmiki z szaleńczej jazdy po mieście.
Ciężko było jednak znaleźć paragraf na tego typu zachowania kierowcy. Bezkolizyjna jazda, która nie przybrała rozmiarów zagrożenia katastrofą, to jedynie seria wykroczeń, a nie przestępstwo. Po szokujących zdarzeniach ostatnich tygodni odżyła wieloaspektowa debata o poprawie bezpieczeństwa na drodze. Może warto odkurzyć przepis, do którego przekonywałem już w 2014 r.