dr Wojciech Gierszewski: Osłabianie pozycji uprawnionego

Znowelizowanie kodeksu postępowania cywilnego może spowolnić udzielanie zabezpieczeń w sprawach o naruszenie praw własności intelektualnej – uważa radca prawny i rzecznik patentowy dr Wojciech Gierszewski.

Publikacja: 09.05.2023 11:40

dr Wojciech Gierszewski: Osłabianie pozycji uprawnionego

Foto: Fotorzepa, Adam Jagielak

Jak pan ocenia zmiany przyjęte w nowelizacji k.p.c. dotyczące sposobu uzyskiwania zabezpieczenia roszczeń w sprawach własności intelektualnej?

Moim zdaniem wydłużą one uzyskiwanie zabezpieczenia, szczególnie przed złożeniem pozwu w sprawie. Gdy mamy do czynienia z naruszeniem praw własności intelektualnej, zwykle potrzebny jest element „szybkości” uzyskania zabezpieczenia, czyli zakazu dokonywania czynności, która zdaniem wnioskodawcy stanowi o tym naruszeniu. Na przykład wprowadzania do obrotu danych towarów. Element ten wskutek nowelizacji zostanie mocno ograniczony, bo – jako zasadę – wprowadza ona wysłuchanie drugiej strony przed udzieleniem zabezpieczenia, chyba że „konieczne jest natychmiastowe rozstrzygnięcie wniosku”. Kiedy zaś taka konieczność wystąpi – nie wiadomo, jakie kryteria będą musiały być wypracowane w orzecznictwie. Znając jednak zachowawczość sędziów, można się spodziewać, że raczej będzie to wyjątkowa sytuacja.

Zależy chyba od perspektywy, czy takie natychmiastowe rozstrzygnięcie jest konieczne.

Oczywiście. Podmiotowi, przeciwko któremu kierowane są roszczenia, z pewnością zależy na możliwości zajęcia stanowiska i przedstawienia swoich racji. Wnioskodawca dąży zaś do tego, aby uzyskać zabezpieczenie tylko na podstawie złożonego wniosku. Wskazana zmiana na pewno pogarsza więc sytuację uprawnionego, a polepsza potencjalnego naruszyciela. Nie chodzi tu jednak stricte o kwestię samego wysłuchania drugiej strony – bo ta zwykle składa zażalenie, więc i tak zostaje wysłuchana – ale o skutki procesowe, a przede wszystkim czasowe, jakie się z tym wiążą. Bo „wysłuchanie” doprowadzi do wydłużenia czasu na udzielenie ewentualnego zabezpieczenia w sprawie. Trzeba też powiedzieć dla jasności, że zdarza się wykorzystywanie przez uprawnionych dotychczasowego systemu i przedstawianie we wnioskach niepełnego, a czasem nieprawdziwego stanu rzeczy. Tym też uzasadnia wskazaną zmianę projektodawca. Uważam jednak, że to wyolbrzymianie problemu, który może i występuje, ale na pewno nie jest regułą. Stanowi efekt uboczny przyjętego modelu. Nawet więc jeśli trafi się taki nieuczciwy wnioskodawca, obowiązany może „wyprostować” okoliczności faktyczne w zażaleniu, a sądy też bez problemu wstrzymują wykonalność postanowienia o zabezpieczeniu do czasu rozstrzygnięcia zażalenia w takich sytuacjach. Obowiązany nie jest więc tak bezbronny, jak mogłoby się wydawać. Dodatkowo, co też istotne z ludzkiego punktu widzenia, taki nielojalny wnioskodawca na końcu traci w oczach sądu, co może też wpłynąć na dokonane przez niego oceny.

Czyli pana zdaniem wprowadzenie tej zmiany nie było konieczne?

Mam co do tego poważne wątpliwości. Tym bardziej że zarówno z moich doświadczeń, jak i statystyk wynika, że obecnie uzyskanie zabezpieczenia nie należy do zadań najłatwiejszych. Istnieją przecież instrumenty ochrony drugiej strony, z których ostatnio nawet coraz częściej korzystają sądy. Nakładają na przykład na uprawnionego konieczność złożenia kaucji na zabezpieczenie ewentualnych roszczeń odszkodowawczych drugiej strony. A nawet – co jest nowością – stosują ograniczenie czasowe, udzielają zabezpieczenia na przykład na rok. W jednym z uzasadnień przeczytałem, że ma to na celu zdyscyplinowanie wnioskodawcy do sprawnego prowadzenia procesu, bo towar, którego obrót ma być wstrzymany, jest istotny dla obowiązanego. Jednym z warunków udzielenia zabezpieczenia jest też ocena proporcjonalności zachowanych środków, aby nie obciążać obowiązanego ponad miarę. Pomimo że zabezpieczenie udzielane było na podstawie jednostronnego wniosku, sąd obowiązany był zatem do rozważenia interesu drugiej strony; w moim przekonaniu było to rozwiązanie wystarczające.

Mam też wrażenie, że ustawodawca wzmacnia pozycję potencjalnego naruszyciela i martwi się o jego interes, nie patrzy zaś na to, jakie skutki dla uprawnionego ma trwające naruszenie. Jak wskazałem, nie chodzi o „wysłuchanie”, ale o czas, jaki może generować. Nie byłoby problemu, gdyby takie „wysłuchanie” odbyło się w szybkim terminie, w takim, w jakim udzielane było zabezpieczenie, ale mam obawę, że w realiach sądowych będzie to niewykonalne. Pytanie też, czy będzie to wysłuchanie na piśmie czy na posiedzeniu. W efekcie wydanie postanowienia o zabezpieczeniu wydłuży się pewnie do paru miesięcy, w których potencjalny naruszyciel (wiedząc, że toczy się sprawa) będzie mógł podjąć odpowiednie działania, aby uniknąć odpowiedzialności. Pytanie więc, czyj interes jest tutaj ważniejszy.

Które z pozostałych rozwiązań mogą jeszcze wpłynąć na długość takich postępowań?

Zasadnicza likwidacja instytucji tzw. zażaleń poziomych stanowi kolejny czynnik, który je wydłuży, bowiem eliminowały one wędrówki akt do sądów wyższej instancji, co wpływało na szybkość rozstrzygnięcia. Choć rozumiem ideę, jaka stoi za tym rozwiązaniem: obiektywizacja spojrzenia na sprawę przez sąd odwoławczy. Jest ona oczywiście słuszna.

A czy są zmiany, które mogą mieć efekty pozytywne dla długości postępowania?

Teoretycznie tak. W ramach oceny wiarygodności roszczenia sądy zostały zobowiązane do zbadania „skuteczności prawa”, które stanowi podstawę roszczenia o zabezpieczenie, gdy to zostanie zakwestionowane w innym postępowaniu. Strony sporu będą musiały zatem wskazać, czy toczyło lub toczy się postępowanie o unieważnienie prawa wyłącznego, stanowiącego podstawę żądania, czyli na przykład prawa ochronnego do znaku towarowego. Jeśli okaże się, że takie postępowanie jest prowadzone, sąd będzie musiał ocenić, jak wysokie jest prawdopodobieństwo, że prawo to zostanie unieważnione, przy czym – co ważne – w tej ocenie będzie opierał się również na „informacjach” pochodzących od strony. Zmiana ta może wpłynąć na szybkość, bo sąd sam oceni skuteczność prawa.

Idea tej zmiany jest pana zdaniem – w praktyce – jednak niesłuszna?

Rozumiem, że ma być to wzmocnienie ochrony przed udzielaniem zabezpieczeń w oparciu o „wątpliwe” prawa. Tylko że o ile w przypadku niesłusznie rejestrowanych wzorów przemysłowych, które nie są nowe, ocena jest prosta, o tyle w przypadku znaków towarowych i przeszkód – zarówno względnych, jak i bezwzględnych, np. opisowości czy złej wiary – może być dalece subiektywna. Wskutek tej nowelizacji sąd zyskał normatywną powinność oceny skuteczności unieważnianego w innym postępowaniu prawa. Jego pogląd będzie musiał zostać wyrażony w uzasadnieniu. Zainteresowana strona postępowania uzyska więc taki „prejudykat” (udzielony przecież również na podstawie tylko informacji pochodzących od stron)… Jeżeli sąd uzna, że unieważnienie jest wysoce prawdopodobne, może to wpłynąć na rozstrzygnięcie w sprawie dotyczącej unieważnienia. Taka sytuacja miała moim zdaniem miejsce w sprawie dotyczącej znaku towarowego „MgB6” dla suplementów diety i środków farmaceutycznych. Znak jest ewidentnie opisowy, wskazuje bowiem na skład: magnez i witaminę B6, zatem prawo na niego nie powinno być udzielone. Jednak Urząd Patentowy i WSA w Warszawie, kierując się – jak się wydaje – wcześniejszym orzeczeniem sądu powszechnego, uznały inaczej i stwierdziły, że znak ma zdolność odróżniającą, i to pierwotną!

Jakie inne zmiany niesie nowela?

Nowelizacja wprowadza sześciomiesięczny termin od powzięcia informacji o naruszeniu na wniesienie wniosku o zabezpieczenie roszczeń. Jest to zmiana o charakterze porządkowym, termin ten przewijał się już w orzecznictwie. Myślę, że można było zostawić tę kwestię otwartą i badaną w ramach przesłanki „interesu prawnego”, tym bardziej że mogą zdarzyć się sytuacje szczególne, zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Myślę, że o wiele większym problemem jest sytuacja, w której uprawniony wnosi o zabezpieczenie roszczeń po wieloletnim tolerowaniu swojego konkurenta i jego działalności. Data dowiedzenia się o naruszeniu jest subiektywna i – dla obowiązanego – praktycznie nie do ustalenia.

Jak pan ocenia zmiany przyjęte w nowelizacji k.p.c. dotyczące sposobu uzyskiwania zabezpieczenia roszczeń w sprawach własności intelektualnej?

Moim zdaniem wydłużą one uzyskiwanie zabezpieczenia, szczególnie przed złożeniem pozwu w sprawie. Gdy mamy do czynienia z naruszeniem praw własności intelektualnej, zwykle potrzebny jest element „szybkości” uzyskania zabezpieczenia, czyli zakazu dokonywania czynności, która zdaniem wnioskodawcy stanowi o tym naruszeniu. Na przykład wprowadzania do obrotu danych towarów. Element ten wskutek nowelizacji zostanie mocno ograniczony, bo – jako zasadę – wprowadza ona wysłuchanie drugiej strony przed udzieleniem zabezpieczenia, chyba że „konieczne jest natychmiastowe rozstrzygnięcie wniosku”. Kiedy zaś taka konieczność wystąpi – nie wiadomo, jakie kryteria będą musiały być wypracowane w orzecznictwie. Znając jednak zachowawczość sędziów, można się spodziewać, że raczej będzie to wyjątkowa sytuacja.

Pozostało 89% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne