To że sędziowie spierają się w kwestiach prawnych, wydają różne wyroki, jest istotą niezależnego sądownictwa, a niezbędnej spójności orzecznictwa ma szukać Sąd Najwyższy.
Niestety spór na tle pisowskich zmian zasad wyłaniania kandydatów na sędziów, zwłaszcza SN, spowodował trwały jak widać odruch wielu sędziów ze starego nadania kwestionowania umocowania nowych. A formalną podstawę tego zapisali sobie w uchwale trzech niepełnych starych izb SN ze stycznia 2020 r., podjętej z wyłączeniem wtedy jeszcze w dużej mniejszości nowych sędziów. Mimo uznania tej uchwały przez TK za niekonstytucyjną, nadal jest używana w tym sporze (obok orzeczeń TSUE i ETPC), a jego ostatnim jaskrawym przykładem są odmowy orzekania razem z nowymi sędziami, do czego przyłączył się bodaj jeden nowy sędzia SN, składając taśmowo liczne wnioski o wyłączenie jego samego.
Czytaj więcej
Ok. 20 sędziów, dyplomatów i ludzi nauki wzięło udział w czwartek po południu w ponad trzygodzinnym spotkaniu dotyczącym kryzysu w Sądzie Najwyższym, w szczególności sporowi wokół dyscyplinarek sędziowskich.
Doszło do tego, że po obu stronach tego sporu sięgnięto po wyjątkowe narzędzie: stwierdzenie nieistnienia orzeczenia drugiej strony.
Trudno powiedzieć, jak dalej będą toczyć się te konkretne sprawy. Jedno jest pewne: sprawa wraca do chwili sprzed wydania tego orzeczenia. To tak jak wyrwanie z grządki szkodliwego chwasta. Pytanie, co i kiedy w tym miejscu wyrośnie.