Magazyny i centra logistyczne, firmy kurierskie, sklepy i centra handlowe, a także firmy kateringowe i restauracje – to tam najłatwiej teraz o dorywcze zajęcia dające szansę na dodatkowe dochody przed świętami Bożego Narodzenia.
Według danych portali pracy rosnące koszty życia częściej skłaniają Polaków do szukania dodatkowej pracy w końcówce roku. Z kolei tradycyjny popyt na sezonowych pracowników zmniejsza rozwój automatycznych kas w sklepach i automatów do odbioru paczek, a także boom w sprzedaży online.
– Już wiadomo, że ten sezon będzie słabszy niż zeszłoroczny – ocenia Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy i założyciel agencji zatrudnienia Personnel Service, który tłumaczy to postępującym po pandemii przeniesieniem handlu, a także działań promocyjnych do internetu. – Bezpośrednie docieranie do klienta traci na sile. Nie ma zatem już tak wiele ofert pracy dla promotorek, hostess czy animatorów – dodaje Inglot.
Również Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres, ocenia, że wprawdzie przedświąteczne zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych w logistyce, handlu czy produkcji utrzymuje się na wysokim poziomie, lecz jest nieco niższe niż w ubiegłym roku. Z kolei chętnych do pracy nie brakuje – zarówno wśród Polaków, jak też obcokrajowców, którzy też szukają okazji do podreperowania budżetu przed świętami. Jak ocenia Łukasz Borowicz z portalu Olx Praca, na oferty świątecznych zajęć napływa średnio o ok. 60 proc. więcej aplikacji niż na pozostałe ogłoszenia. Rekordowym zainteresowaniem cieszyła się oferta pracy dla animatora-elfa w Gdańsku (23,5–28 zł brutto za godzinę), która przyciągnęła ponad 110 kandydatów w pierwszych trzech tygodniach listopada.