Reklama

Wysokie bezrobocie omija już tylko prawdziwe metropolie

Rynek pracy. Tylko w dwóch miastach wojewódzkich (na 18) stopa bezrobocia utrzymuje się poniżej 5 proc. Pięć lat temu takich „zielonych wysp" było aż 12.

Publikacja: 06.12.2013 13:55

Wysokie bezrobocie omija już tylko prawdziwe metropolie

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

W Warszawie 4,8 proc. aktywnych zawodowo mieszkańców pozostaje bez pracy, a w Poznaniu 4,2 proc. – wynika z danych GUS za październik. To bezrobocie w okolicach 5 proc. uważa się za naturalne – to znaczy niepowodujące problemów społecznych i wynikające bardziej z procesów naturalnych niż strukturalnych czy związanych z koniunkturą.

Stosunkowo niski poziom bezrobocia był w październiku także we Wrocławiu (5,5 proc.), w Katowicach (5,4 proc.) czy Krakowie (6 proc.). W pozostałych miastach wojewódzkich jest gorzej – od 6,8 proc. w Gdańsku do 13,6 proc. w Białymstoku (średnia dla kraju wynosiła 13 proc.).

Zupełnie inaczej sytuacja kształtowała się pięć lat temu, gdy polski rynek pracy przeżywał najlepsze chwile. Statystyki podają, że aż w 12 miastach wojewódzkich bezrobocie było niższe niż 5 proc. Wyższe notowano tylko w Toruniu, Lublinie, Łodzi, Rzeszowie, Białymstoku i Kielcach (od 5,4 do 9,1 proc.).

W ciągu tych pięciu lat, od października 2008 r., sytuacja na rynku pracy pogorszyła się we wszystkich miastach, ale najbardziej w Białymstoku i Szczecinie. W tym pierwszym stopa bezrobocia wzrosła z 7,1 do 13,6 proc., w tym drugim – z 4 do 10,4 proc. Stosunkowo najlepiej z trudnościami na rynku pracy poradziły sobie takie miasta jak Poznań, Rzeszów, Wrocław, Kraków, Zielona Góra, Warszawa czy Opole. Tam bezrobocie wzrosło o mniej niż 3 pkt proc. W szczególnej sytuacji są Kielce, gdzie procent mieszkańców zarejestrowanych w urzędach pracy wzrósł tylko o 1,7 pkt proc., czyli najmniej wśród miast wojewódzkich, ale z bardzo wysokiego poziomu już pięć lat temu – zmiana z 9,1 proc. do 10,8 proc.

W sumie – jak pokazują dane – plaga wysokiego bezrobocia omija tylko największe miasta, prawdziwe metropolie. Pozostałym miastom wojewódzkim, które niewątpliwie stanowią centra regionalnego rozwoju, nie udało się jeszcze nagromadzić tak dużego kapitału społeczno-gospodarczego, by generować wzrost zatrudnienia nawet w trudnych warunkach gospodarczych.

Reklama
Reklama

– Warto zwrócić uwagę, że nawet status „metropolii" w czasie spowolnienia nie chronił przed pogorszeniem sytuacji na rynku pracy, choć niektóre krajowe metropolie rzeczywiście obroniły status „zielonej wyspy" – komentuje Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.

Podkreśla, że czym innym – szczególnie w odczuciu społecznym – jest bezrobocie ok. 5-proc., a czym innym kilkunastoprocentowe. – To pierwsze jest nieodczuwalne na masową skalę, to drugie powoduje, że prawie każdy ma w rodzinie lub zna osoby pozbawione pracy. W efekcie wpływ tej samej zmiany bezrobocia na poziom zadowolenia z życia, nastrojów społecznych czy choćby konsumpcji bardzo się różni – wyjaśnia.

W Warszawie 4,8 proc. aktywnych zawodowo mieszkańców pozostaje bez pracy, a w Poznaniu 4,2 proc. – wynika z danych GUS za październik. To bezrobocie w okolicach 5 proc. uważa się za naturalne – to znaczy niepowodujące problemów społecznych i wynikające bardziej z procesów naturalnych niż strukturalnych czy związanych z koniunkturą.

Stosunkowo niski poziom bezrobocia był w październiku także we Wrocławiu (5,5 proc.), w Katowicach (5,4 proc.) czy Krakowie (6 proc.). W pozostałych miastach wojewódzkich jest gorzej – od 6,8 proc. w Gdańsku do 13,6 proc. w Białymstoku (średnia dla kraju wynosiła 13 proc.).

Reklama
Rynek pracy
Co dwudziesty pracownik w Polsce to Ukrainiec, co trzynasty – cudzoziemiec
Rynek pracy
W Europie pracuje się coraz lepiej, choć wciąż niezbyt zdrowo
Rynek pracy
Polscy szefowie dopiero uczą się budować osobistą markę
Rynek pracy
Małe szanse na skrócenie kolejek do lekarzy
Rynek pracy
Weto Karola Nawrockiego może utrudnić życie polskim firmom i pracownikom z Ukrainy
Reklama
Reklama