PiS potrafi reagować błyskawicznie w sytuacjach kryzysowych. Jeśli chce. Po upublicznieniu wulgarnych rozmów przedstawicieli PiS z Wałbrzycha, gdzie padło m.in.: „Tacy sami ludzie jesteśmy jak ci w PO czy SLD, niczym się nie różnimy, i każdy jest pazerny, każdy by coś chciał, tylko różnimy się szefami", Jarosław Kaczyński wyrzucił działaczy i rozwiązał lokalne struktury partii. W tym przypadku pryncypialności w działaniu partii odmówić nie można. Podobnie było w sprawie starosty opatowskiego, który został wyrzucony z PiS po tym, gdy zaszczepił się na koronawirusa poza kolejnością. Jednak gdy nyski starosta z ramienia PiS zachował się również niczym artyści szczepiący się poza kolejnością, którzy wg PiS byli częścią „wielkiej afery elit III RP”, został przez partię jedynie zawieszony, a ws. parczewskiego burmistrza rządzący nabrali wody w usta.
Podobnie jak w przypadku Jadwigi Emilewicz, bezpartyjnej członkini Klubu Parlamentarnego PiS, której synowie brali udział w zgrupowaniu narciarskim, jak podało TVN 24, choć żaden z nich nie miał licencji Polskiego Związku Narciarskiego. Posłanka tłumaczyła się, że nie obchodziła obostrzeń, ale PZN potwierdził stacji, że synowie Emilewicz jeździli bez licencji.
Na drugiej szali mamy kilkanaście popularnych osób, które zaszczepiły się w WUM poza kolejnością. W sprawie artystów głos zabrał premier, wicepremierzy, prokurator generalny, minister zdrowia, szef MSWiA i inni ministrowie oraz posłowie PiS. Szef resortu zdrowia oczekiwał od rektora WUM podania się do dymisji, a Marek Suski, poseł PiS, zaczął spekulować o układzie agenturalnym na WUM i wśród aktorów, a Krystynie Jandzie zarzucił robienie kariery w PRL.
Tymczasem 7 stycznia „Rz" informowała, że placówka WUM nie była przygotowana do szczepień: „nie jest w stanie szybko znaleźć tylu chętnych z grupy 0. Bo to czas świąt i urlopów". Trzykrotnie odmawiała przyjęcia szczepionek z puli do pilnego wykorzystania i mimo wszystko była proszona o pomoc w zużyciu rozmrożonych dawek. Resztę historii znamy. Zaszczepieni tłumaczyli się i przepraszali, ale nagonka trwa.
Janda została publicznie zlinczowana. Wiktor Zborowski i Krzysztof Materna zapowiedzieli prace społeczne w oddziale covidowym. A co z posłanką Emilewicz?