Ludowcy, zabierając głos w sprawach gospodarczych, nigdy nie mówią „nie”. Jednak tak naprawdę ich „nie” jest aż nadto wymowne w podnoszonych przez nich argumentach.
Niezależnie od tego, kogo zapytamy o zmiany w rolniczym systemie podatkowo-ubezpieczeniowym: wicepremiera Waldemara Pawlaka czy ministra rolnictwa Marka Sawickiego, za każdym razem usłyszymy odpowiedź: tak, zmiany są konieczne, jesteśmy otwarci na rozmowy. Tyle tylko, że gdy głębiej zaczniemy drążyć temat, okaże się, że dopuszczają jedynie zmiany kosmetyczne, a rozmowy chcą prowadzić, by pokazać, że zmiany nie przyniosą budżetowi korzyści. Wręcz przeciwnie – po włączeniu rolników do powszechnego systemu podatkowo-ubezpieczeniowego budżet straci, bo będzie musiał zrefundować samorządom utracone korzyści z podatku gruntowego i wypłacać świadczenia najbiedniejszym rolnikom. Utrzymują bowiem, że większość gospodarstw nie przynosi żadnego dochodu. Wychodzi więc na to, że KRUS jest idealną instytucją i lepiej jej nie ruszać.
Podobnie sytuacja wygląda w sprawie prywatyzacji. Generalnie PSL nie zamierza blokować ambitnych planów ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada.
Jednak... – Wiadomo przecież, że najlepszą formą sprzedaży państwowego majątku jest prywatyzacja menedżersko-pracownicza lub przez giełdę – zapewnia Jan Łopata z PSL. Gdyby pojawił się branżowy inwestor strategiczny, w dodatku z zagranicy, ludowcy mieliby już spory problem z wyrażeniem zachwytu.
Zablokowali także zmiany w podatkach, jakie chciał wprowadzić minister finansów. W obawie przed przekroczeniem progu 55 proc. długu w relacji do PKB proponował on okresowo zawiesić ulgi internetową i prorodzinną. Chciał też na trzy lata zawiesić możliwość korzystania z wyższych – 50- i 20-proc. – kosztów uzyskania przychodu.