Nie chwal dnia przed zachodem słońca - ta sentecja nie jest chyba znana ministrowi Klichowi. Na atenie Radia TOK FM mówił dziś:

Spodziewamy się potwierdzenia tego, co prezydent Obama zapowiedział podczas grudniowego spotkania w Waszyngtonie prezydenta Komorowskiego z nim. To znaczy, że w kolejnej odsłonie, w kolejnym etapie, od 2013 roku w Polsce będą regularnie pojawiać się amerykańskie F-16 i Herculesy wraz z załogami, wraz z obsługą naziemną i że w ten sposób będzie to szansa na utrwalenie amerykańskiej obecności w tej części Europy, co prawda okresowej, ale jednak. A po drugie na szkolenia, wspólne szkolenia, wspólne ćwiczenia z polskimi pilotami

Minister Klich nie krył też radości.

To porozumienie o stacjonowaniu F-16 i Herculesów, które będzie podpisane po tej wizycie, będzie jednym z efektów tej wizyty.

Chyba w rządowej kolejce po "optymizm" minister Klich wiedzie prym. Obserwując wyczyny MON i MSZ w kontaktach z administracją waszyngtońską mamy pewne obawy, czy założenia uda się zrealizować. Stany Zjednoczone liczą się z tymi sojusznikami, którzy potrafią negocjować twardo.