Leszek Miller dywaguje nad przyszłością opozycji:
Ktoś napisał, że z czterystu sześćdziesięciu nowych parlamentarzystów większość nie jest znana i tak już pozostanie przez cztery lata, jeśli oczywiście nie będzie wcześniejszych wyborów. O tym, kto znajdzie się w czołówce "rozpoznawalnych" i dlaczego - zadecydują media. (…) Obecnego na ekranach skromnego kapitana Wronę zastępuje pyszałkowaty młody tatuś, potrafiący w tysiącu słów zawrzeć zero treści. Opowiada bzdury o tym, że zmiany organizacyjne w partii i przerobienie jej statutu mogą przynieść wreszcie po sześciu przegranych PiS-u wyborcze zwycięstwo. Ukochany wymarzony "zięć i wnuczek" większości słuchaczek Radia Maryja usiłuje wmówić ludziom, że dzielenie jest łączeniem, czyli że czarne jest białe, z czym tak zdecydowanie rozprawił się kiedyś jego mentor, prezes Jarosław Kaczyński, mówiąc, iż nikt nie wmówi PiS-owi, "że czarne jest czarne, a białe - białe".
Miller podsumowuje: