Trzydzieści lat temu, a dokładnie 13 listopada 1981 roku, zakończył się strajk górników z Kopalni Węgla Kamiennego Sosnowiec.
Początek tamtych wydarzeń miał miejsce 27 października. Wtedy na placu przed bramą do kopalni Sosnowiec niezidentyfikowani sprawcy wyrzucili z samochodu trzy fiolki z gazem. Z jednej zaczął wydobywać się szczególnie gryzący gaz. Z objawami zatrucia do szpitala trafiło ponad 60 osób. Sytuacja stała się napięta. Górnicy uznali to za prowokację zorganizowaną przez SB. Można było usłyszeć plotki, że użyto gazu bojowego, a podobne fiolki mogły zostać wrzucone do szybów wdechowych kopalni. Górnicy postanowili nie zjeżdżać na dół, do pracy. Bali się.
– Zaraz po zdarzeniu przyjechałem na miejsce i zobaczyłem, co się stało. Odbyło się spotkanie i załoga postanowiła protestować – wspomina Leszek Waliszewski, który w 1981 roku był przewodniczącym Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności".
Ogłoszono strajk okupacyjny. Ludzie żądali oczyszczenia skażonego miejsca i przybycia władz. Jednak specjalistyczne służby chemiczne pojawiły się dopiero późnym wieczorem. Stan niepewności o zdrowie i życie poszkodowanych utrzymywał się do nocy.
Wtedy się okazało, że gaz z fiolki nie stanowił zagrożenia dla życia ludzi. Jednak górnicy nie przerwali protestu. Po wielu negocjacjach i wizycie Lecha Wałęsy w kopalni protest zakończył się 13 listopada 1981 roku.