Stagnacja, marazm, zawieszenie. Takie głosy dość często słychać w kuluarach Prawa i Sprawiedliwości po wstrzymaniu przez partię kampanii gospodarczej.
Ofensywa przeprowadzona do niedawna przez grupę ekspertów PiS, zwłaszcza Przemysława Wiplera i Dawida Jackiewicza, przynosiła wymierne efekty mające odzwierciedlenie w wynikach sondaży.
Podobnie jak pomysł z przedstawieniem jako kandydata na premiera rządu technicznego profesora Piotra Glińskiego. Merytoryczną krytyką PiS punktował koalicję rządzącą, zbierając punkty od wyborców.
Teraz partia Jarosława Kaczyńskiego nie tylko zatrzymała się w pół kroku, ale też jakby o krok się cofnęła. Wskazywać na to może choćby rezygnacja ze złożenia wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla premiera Donalda Tuska. Oczywiście, można przyjąć za dobrą monetę słowa prof. Piotra Glińskiego, który niedawno powiedział dziennikarzom: „teraz czekamy także na rozstrzygnięcie europejskie odnośnie do funduszy na następną perspektywę budżetową", a wniosek o wotum może zostać złożony po świętach Bożego Narodzenia.
Trochę przypomina to taktykę drużyny piłkarskiej, która straciwszy jednobramkowe prowadzenie na rzecz remisu, gra „w dziada", licząc, że rywal nie przyciśnie.