Stefan Niesiołowski bohatersko uratowany. Koledzy posłowie z PO po raz kolejny uratowali go przed odpowiedzialnością za swoje słowa. Tym razem te o ekshumacjach ofiar katastrofy smoleńskiej:
To jest typowa polityczna awantura, obrzydliwa, nieprawdopodobnie obrzydliwa, zarzuty obrzydliwie pisowskiej hucpy, próby takiego kolejnego na trumnach dorwania się do władzy. Pisowski motłoch wył na pogrzebach. (...) Na razie były trzy ekshumacje. Myślę, że te rodziny za nie zapłacą: Gosiewskiego, Kurtyki, Wassermanna. Mam nadzieję, że za nie zapłacą; nie może być tak, że obciąża się Skarb Państwa tego rodzaju kosztami
Niesiołowski może więc dalej czuć się beztrosko i bezkarnie, a Platforma trwać w miłym samozadowoleniu, niczym nie zakłóconym faktem, że po raz kolejny łamie obietnice i zapowiedzi. Zniesienie immunitetu było przecież odwiecznym postulatem Platformy - wystarczy choćby przypomnieć słynną akcję 4 x TAK (tak tę samą, której listy poparcia partia zmieliła, kiedy osiągnięto już cel, czyli głosy w wyborach). Ale nie trzeba szukać tak daleko. Entuzjastyczne poparcie dla zniesienia immunitetu parlamentarnego zgłaszał zaledwie tydzień temu sam premier, który dzisiaj bohatersko wstrzymał się od głosu (łamiąc tym samym dyscyplinę klubu PO). Oto co powiedział Polskiemu Radiu:
Jestem gotowy dzisiaj podpisać się pod wnioskiem o zmianę konstytucji w tej kwestii [zniesienia immunitetów]. Nie widzę żadnej potrzeby instytucji chroniącej posła przed odpowiedzialnością karną za wykroczenie czy przestępstwo. Nie będę zwlekał ani dnia i myślę że dotyczy to wszystkich moich kolegów i koleżanek z Platformy. Jeśli pojawi się choćby cień szansy na większość konstytucyjną, to jestem gotowy głosować za tym wnioskiem choćby za miesiąc
... ale że póki co nic takiego nie grozi, więc hulaj dusza, piekła nie ma.