Płacę, więc wymagam - tej słusznej zasady zdaje się trzymać poseł PO i członek zarządu partii Andrzej Biernat, który bronił w TVN 24 wydatków Platformy m.in. na wina i cygara (96 tys. zł), dyskoteki (2,5 tys.), ubrania i buty (250 tys.) i wynajem boisk (6 tys.).
Czasami wino też trzeba kupić na prezent, albo z powodu imprezy z okazji świąt czy imienin, gdzie witamy się lub żegnamy lampką wina (...) Nie chcę dziś mówić, że będę się wstydził za coś, co okaże się normalnym trybem wydawania pieniędzy
- tłumaczył Biernat. Zresztą, partii i jej członkom to wszystko się należy.
Pieniądze w PO nie są tylko pieniędzmi subwencyjnymi, są pieniędzmi z różnych źródeł, ze składek, darowizn. Sam daję na PO rocznie 2-3 tys. zł, i chociażby ten wynajem boiska należy mi się, jak psu zupa, mówiąc kolokwialnie
I choć nie wiemy, czy prawo do zupy rzeczywiście należy do podstawowych praw psów, to wiemy jednak, że około 90% budżetów partii to pieniądze nie ze składek członków, a subwencji z budżetu państwa, więc teza o tym, że boiska się politykom należą jest dość chwiejna. Ale nasz sympatyczny poseł mógł przecież powiedzieć, że PO boiska wynajmuje w interesie publicznym. Wiadomo bowiem, że w zdrowym ciele zdrowy duch, więc poprzez dbanie o formę fizyczną, reprezentanci narodu zapewniają sobie odpowiednią higienę psychiczną, dzięki czemu nadal mogą efektywnie tworzyć znakomitej jakości prawo i podejmować światłe decyzje.