Reklama

Państwo wyznaniowe straszy

Tuż przed wyborami straszono, że wygrana Andrzeja Dudy zamieni Polskę w państwo wyznaniowe.

Publikacja: 25.05.2015 22:00

Tomasz Krzyżak

Tomasz Krzyżak

Foto: Fotorzepa

Przekaz ten wzmacniano, przypominając, że kilka lat temu poparł on projekt ustawy zakładającej karanie więzieniem za stosowanie metody zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. Potem wyciągnięto stary artykuł bliskiego współpracownika Dudy, byłego wiceministra spraw zagranicznych prof. Krzysztofa Szczerskiego, w którym proponował on m.in. przekształcenie Senatu w izbę zaufania publicznego. Mieliby w niej zasiadać także biskupi.

Na kilka dni przed głosowaniem Kościołowi zarzucono, że znów włączył się w politykę. A dowodem był wywiad Andrzeja Dudy dla tygodnika „Niedziela", którego wydawcą jest częstochowska kuria.

Zwolennicy tezy o przemianie Polski w państwo wyznaniowe mają już dowody na to, że tak się stanie. Jarosława Kaczyńskiego nie było przecież w sztabie PiS, gdy podawano sondażowe wyniki wyborów. A gdzie był? Na Jasnej Górze. Ponoć się modlił, ale może ustalał coś z miejscowym biskupem?

Kolejny dowód: przed drugą turą wyborów episkopat nie wydał żadnego komunikatu zachęcającego do głosowania. Ale kilka minut po ogłoszeniu zwycięstwa Andrzeja Dudy biskupi złożyli mu gratulacje (składali też Bronisławowi Komorowskiemu w 2010 r., ale kto o tym pamięta). Na dodatek rekordowo wysokie poparcie (93,6 proc. głosów) Andrzej Duda zdobył nie gdzie indziej, tylko w Kulszach Kościelnych, niewielkiej miejscowości na Podlasiu.

Jest jeszcze kilka innych dowodów na polityczne zaangażowanie Kościoła, ba, nawet ingerencję samego Boga. W piątek – w ostatnim dniu kampanii wyborczej – w liturgii wspominano św. Ritę, patronkę od spraw beznadziejnych. W niedzielę obchodzono uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się zaś w święto Przemienienia Pańskiego. W czytaniach liturgicznych z ostatnich dni brakowało jedynie cytatu z psalmu: „Pan miłuje prawo i sprawiedliwość".

Reklama
Reklama

Ale serio: tematyka światopoglądowa i antyklerykalizm tym razem nie trafiły na podatny grunt. Straszenie wyborców biskupami, moherowymi beretami i ojcem Rydzykiem przestało działać. Polacy wybrali człowieka odwołującego się do wartości chrześcijańskich, który ma odwagę głośno mówić o tym, że w decydujących momentach naszej historii naród przetrwał dzięki wierze i Kościołowi. Woleli go od kandydata, który o chrześcijaństwie też mówi, ale nie widać tego w podejmowanych przez niego decyzjach.

„Państwo bez stosów" – tak o Rzeczypospolitej mówiono w XVI-wiecznej Europie. Wydaje się, że jest szansa na to, że polityczne stosy zaczną w Polsce gasnąć. Ale z drugiej strony, ustępujący prezydent w niedzielę wieczorem mówił coś o „pospolitym ruszeniu"...

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Polska może być celem Putina. Dlaczego gdy potrzeba jedności, Konfederacja się wyłamuje?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Hołd lenny prezydenta Nawrockiego
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jak Tusk i Kaczyński stali się zakładnikami Mentzena i Bosaka
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Narada Tuska i Nawrockiego przed spotkaniem z Trumpem w cieniu Westerplatte
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki potwierdził na Radzie Gabinetowej, jaki jest jego główny cel
Reklama
Reklama