Przekaz ten wzmacniano, przypominając, że kilka lat temu poparł on projekt ustawy zakładającej karanie więzieniem za stosowanie metody zapłodnienia pozaustrojowego in vitro. Potem wyciągnięto stary artykuł bliskiego współpracownika Dudy, byłego wiceministra spraw zagranicznych prof. Krzysztofa Szczerskiego, w którym proponował on m.in. przekształcenie Senatu w izbę zaufania publicznego. Mieliby w niej zasiadać także biskupi.
Na kilka dni przed głosowaniem Kościołowi zarzucono, że znów włączył się w politykę. A dowodem był wywiad Andrzeja Dudy dla tygodnika „Niedziela", którego wydawcą jest częstochowska kuria.
Zwolennicy tezy o przemianie Polski w państwo wyznaniowe mają już dowody na to, że tak się stanie. Jarosława Kaczyńskiego nie było przecież w sztabie PiS, gdy podawano sondażowe wyniki wyborów. A gdzie był? Na Jasnej Górze. Ponoć się modlił, ale może ustalał coś z miejscowym biskupem?
Kolejny dowód: przed drugą turą wyborów episkopat nie wydał żadnego komunikatu zachęcającego do głosowania. Ale kilka minut po ogłoszeniu zwycięstwa Andrzeja Dudy biskupi złożyli mu gratulacje (składali też Bronisławowi Komorowskiemu w 2010 r., ale kto o tym pamięta). Na dodatek rekordowo wysokie poparcie (93,6 proc. głosów) Andrzej Duda zdobył nie gdzie indziej, tylko w Kulszach Kościelnych, niewielkiej miejscowości na Podlasiu.
Jest jeszcze kilka innych dowodów na polityczne zaangażowanie Kościoła, ba, nawet ingerencję samego Boga. W piątek – w ostatnim dniu kampanii wyborczej – w liturgii wspominano św. Ritę, patronkę od spraw beznadziejnych. W niedzielę obchodzono uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Zaprzysiężenie nowego prezydenta odbędzie się zaś w święto Przemienienia Pańskiego. W czytaniach liturgicznych z ostatnich dni brakowało jedynie cytatu z psalmu: „Pan miłuje prawo i sprawiedliwość".