Mimo konfliktów w swoim otoczeniu Paweł Kukiz robi wszystko, by jego projekt nie został pogrzebany. Ale wojna środowisk, które tworzą ruch, może zablokować start w wyborach.

– To jeden z najwspanialszych dni mojego życia – stwierdził w środę na konferencji w Katowicach Kukiz, ogłaszając, że zakończył proces budowy list. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten komunikat kieruje po raz drugi. Tydzień temu na swoim profilu na portalu społecznościowym napisał, że jego ruch jako pierwszy zakończył budowę list, i dodał do tego film, w którym odczytał pierwsze trójki w każdym okręgu.

W Katowicach tłumaczył, że kolejna wersja list to efekt demokracji wewnętrznej, dzięki której pierwsze propozycje zostały skorygowane oddolnie. To dość eufemistyczne określenie jak na wojnę, która wybuchła w środowiskach, które tworzą jego ruch. Do tego dochodzą coraz gorsze notowania w sondażach i fala rezygnacji czołowych postaci. We wtorek zrobili to rzecznik kampanii Miłosz Lodowski i wiceszef Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak. Wcześniej zrezygnowała zaś masa niezadowolonych z utraty wpływu na listy. Sam Kukiz jednak się nie poddaje, o czym świadczy środowa konferencja. – Ci, którzy odeszli, dołączyli do niego już po sukcesie w wyborach prezydenckich. Zaczynamy od zera – przekonuje jeden z jego najbardziej lojalnych towarzyszy. Faktycznie notowania ruchu są dziś w okolicach 5-procentowego progu, czyli podobnie jak przed wyborami prezydenckimi, gdy zaczynał swój marsz do 21 proc. Nie jest wykluczone, że Kukiz znów mógłby się odbić, tak jak to zrobił w walce o prezydenturę. Tyle że do tego potrzebna jest formalizacja startu w wyborach, a o to może być trudno. Klapą zakończyła się organizacja konwencji wyborczej i marszu poparcia dla zmiany ordynacji. Są sygnały, że katastrofą zakończy się zbieranie podpisów. Kukiz liczył na struktury narodowców i Kongresu Nowej Prawicy. Spory o listy podzieliły jednak te środowiska, a po ostatnich zmianach część ich reprezentantów zniknęła z list (Kukiz zmienił aż 17 z 41 jedynek). Na zaangażowanie RN i KNP Kukiz już nie może liczyć. Podpisy muszą mu zebrać ci, którzy mieli być zastąpieni przez przedstawicieli tych partii. Czy uwierzą, że lider zrozumiał, iż błądził?