Priorytetem będą Chiny. W trakcie kampanii Joe Biden nazwał Xi Jinpinga „przestępcą". Strategia wobec Pekinu nie tylko nie będzie więc złagodzona, ale wręcz się zaostrzy. Nowy prezydent chce jednak podejść do sprawy inaczej. Będzie budował koalicję krajów, które obawiają się rosnącej potęgi Państwa Środka: Japonii, Australii, Indii, Wietnamu. W niektórych sprawach, jak ochrona środowiska czy powstrzymanie pandemii, spróbuje się porozumieć z Xi Jinpingiem. Jednak jeśli idzie o swobodę żeglugi na Morzu Południowochińskim, bezpieczeństwo Tajwanu czy autonomię Hongkongu, Biden pozostanie bezwzględny. Podobnie jak Donald Trump, jest przekonany, że Chiny stanowią egzystencjalne zagrożenie dla hegemonii USA na świecie.