Reklama

Joanna Ćwiek: Polska szkoła. System trudny dla dzieci z Ukrainy

Dzieci z Ukrainy są oceniane według tych samych zasad co dzieci polskie – wskazuje raport NIK. Chociaż jest im trudniej, niekiedy nie bierze się pod uwagę włożonego wysiłku i stopniowo osiąganych rezultatów.

Publikacja: 06.03.2024 03:00

Joanna Ćwiek: Polska szkoła. System trudny dla dzieci z Ukrainy

Foto: Damian Lemański / Bloomberg

Dwa lata po wybuchu wojny w Ukrainie wciąż nie wiemy, ile dokładnie jest w Polsce ukraińskich dzieci podlegających obowiązkowi szkolnemu. Ani co zrobić, by chodzące do szkoły dzieci były oceniane według czynionych przez nie postępów i nagradzane za starania, a nie karane za to, że nie umieją tyle, ile dzieci uczące się od zawsze w polskiej szkole. To wnioski, które płyną z opublikowanego właśnie przez Najwyższą Izbę Kontroli raportu dotyczącego dzieci cudzoziemców przebywających w naszych szkołach.

Z jednej strony nie jest źle. NIK wskazuje, że „przyjęte w polskim systemie edukacji warunki prawne, organizacyjne i finansowe w celu kształcenia dzieci cudzoziemców, w tym także uczniów z Ukrainy, pozwalały w szkołach skontrolowanych przez NIK na zaspokojenie potrzeb edukacyjnych, wychowawczych i opiekuńczych tych osób”. Ale z drugiej strony widzimy, że to nieprzyjazny system dla kogoś, kto wpadnie do niego z innej kultury, z innego obszaru językowego i po przejściach. To wszystko staje się nieważne w szkole, gdzie absolutnym wyznacznikiem są otrzymywane przez ucznia oceny, punkty czy wyniki z końcowego egzaminu.

Czytaj więcej

Ukraińskie dzieci zostaną objęte obowiązkiem szkolnym

Wymagania wobec Ukraińców takie same jak wobec Polaków

Wszechpanująca ocenoza to jeden z największych problemów edukacji – dodajmy dla porządku, że jej negatywnych skutków doświadczają także polskie dzieci. Jednak biorąc pod uwagę cudzoziemców, jakoś tak przerażająco brzmi zdanie, które znalazło się w raporcie: „W żadnej szkole nie wprowadzono specjalnych zasad oceniania dzieci cudzoziemców, wychodząc z założenia, że zasady te, dla wszystkich uczniów, bez wyjątków, uregulowano w statutach szkół.” A tam są reguły dotyczące wszystkich dzieci – i polskich, i obcokrajowców.

Polska nie wie, ile na terenie naszego kraju jest dzieci, które pomimo że powinny podlegać obowiązkowi szkolnemu, do szkoły nie chodzą.

Reklama
Reklama

Pewnie, że są takie, które bardzo szybko się odnajdują w nowych warunkach, są zdolne i szybko opanowały język. Ale nie wszystkie takie są. Wyobraźmy sobie, jak czuje się np. nastolatek trafiający do zupełnie obcego kulturowo środowiska i dostający jedynkę za jedynką dlatego, że nie wie tego, czego polskie dzieci uczyły się w pierwszych latach edukacji. Oczywiście, wiele szkół się stara, tworząc oddziały przygotowawcze (jeśli są na to środki) czy organizując dodatkowe lekcje języka polskiego – tyle że np. o 7 rano, kiedy dzieciom trudno dotrzeć.

Czytaj więcej

Pieniądze na podwyżki dla nauczycieli na kontach samorządów

Reakcja dziecka na te trudności bywa różna – niekiedy zamyka się w sobie, zaczyna sprawiać problemy wychowawcze, wagarować, pojawiają się problemy z klasyfikacją, nie zdaje do następnej klasy. Obniża średnią klasową, więc rodzice innych dzieci niejednokrotnie walczą o to, by zostało przeniesione do innej.

Co robią rodzice tego dziecka? Często przenoszą – ale nie do innej klasy, a do ukraińskiej szkoły online.

Około 100 tys. ukraińskich dzieci poza systemem szkolnym

I tu zaczyna się problem, bo Polska nie wie, ile na terenie naszego kraju jest dzieci, które pomimo że powinny podlegać obowiązkowi szkolnemu, do szkoły nie chodzą. Na przykład NIK wskazuje, że w roku szkolnym 2022/2023 na terenie Polski przebywało 222 523 dzieci cudzoziemców, w tym 134 442 dzieci ukraińskich. Pozostałe dzieci pochodzą z Białorusi, Rosji, Wietnamu i Bułgarii.

Już czas, by mieszkające w Polsce od dwóch lat dzieci wyciągnąć wreszcie sprzed ekranów komputerów.

Reklama
Reklama

Nie wiemy jednak, ile dzieci ukraińskich uczy się w domach online, nie mając kontaktu z rówieśnikami i nie integrując się w Polsce. Teoretycznie powinno być to zgłoszone w gminach, na terenie których przebywają, ale władze samorządowe nie mają jak tego obowiązku wyegzekwować, a niektóre ze skontrolowanych przez NIK gmin w ogóle nie gromadziły takich danych.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Gdzie zatrzyma się armia Władimira Putina?

MEN szacuje, ze takich dzieci jest w Polsce ok. 100 tys. i chce od przyszłego roku szkolnego wprowadzić dla nich obowiązek szkolny oraz naukę w sposób dostosowany do nich. Bo to już czas, by mieszkające w Polsce od dwóch lat dzieci wyciągnąć wreszcie sprzed ekranów komputerów.

Publicystyka
Jarosław Kuisz: Dwa Zachody – zupełnie różne światy, które coraz więcej różni
Publicystyka
Jan Zielonka: Kto przekona europejskich wyborców i polityków, by poszli po rozum do głowy?
Publicystyka
Prof. Piątkowski: Gospodarcza droga do przyszłości
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Jak Donald Trump obnaża słabość Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Publicystyka
Estera Flieger: Tzw. plan pokojowy zachęci Putina. Ile razy Zachód może popełniać ten sam błąd
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama