Aktualizacja: 15.02.2025 13:50 Publikacja: 08.03.2023 03:00
Ruch z udziałem Jacka Karnowskiego (na zdjęciu), Rafała Trzaskowskiego i innych chce być częścią większej całości
Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński
W czerwcu 1972 r. policja schwytała sprawców włamania do pomieszczeń komitetu wyborczego Partii Demokratycznej w budynku Watergate na obrzeżach Waszyngtonu. Instynktem dziennikarskim wykazał się wówczas Barry Sussman, szef działu miejskiego „The Washington Post”. Uznał, że za włamaniem kryje się jakaś głębsza afera, której opisanie powierzył duetowi: Bobowi Woodwardowi i Carlowi Bernsteinowi.
Dalszy ciąg wszyscy znamy. Richard Nixon, który pół roku wcześniej drugi raz wygrał wybory, nie nacieszył się drugą kadencją długo. Dziennikarskie śledztwo wykazało, że włamanie do Watergate miało na celu zainstalowanie podsłuchów w siedzibie demokratów, a w sprawę zamieszane były państwowe służby. Skandal był tak potężny, że Nixonowi groził impeachment, czyli usunięcie z urzędu. Prezydent wolał na to nie czekać. W sierpniu 1974 r. sam ogłosił swoją rezygnację.
Rząd Donalda Tuska działa nie tyle zgodnie z logiką polityki, co w ramach logiki mediów społecznościowych. Tam rządzi twardy elektorat, ten, co krzyczy najgłośniej i domaga się nagradzania swoich, a karania obcych. I ta logika wygrała w Ministerstwie Kultury w kwestii dofinansowania w programie Czasopisma.
Czy w wyborach prezydenckich jest kandydat, który pogodzi realizm i idealizm? Rafał Trzaskowski czy Karol Nawrocki, Szymon Hołownia czy Adrian Zandberg?
Donald Tusk twardo sprzeciwiający się przyjmowaniu imigrantów przez Polskę, Rafał Brzoska w roli polskiego Elona Muska, Rafał Trzaskowski, który domaga się zdecydowanych działań, z deportacjami na czele, wobec cudzoziemców wchodzących w konflikt z prawem – trumpizacja Koalicji Obywatelskiej i jej kandydata na prezydenta trwa w najlepsze.
Donald Trump zlikwidował agencję rządową USAID, przez co teraz ucierpi proces akcesyjny Ukrainy do Unii. Zawstydzające i niezrozumiałe jest, że wysiłek dostosowywania się tego kraju do wymagań UE w znakomitym stopniu spoczywał na barkach Amerykanów. Wiele to mówi o zaangażowaniu Brukseli i państw członkowskich w przemiany nad Dnieprem.
Rok 2025 ma być rokiem przełomu. Masywnych inwestycji. Dialogu z biznesem i deregulacji. Czyli skromnie, ale godnie – lekko parafrazując kultowy komentarz Janusza Gajosa z filmu „Kler”.
Kolejny mocny dzień w wykonaniu złotego. Dolar jest już poniżej 4 zł, a euro zbliża się do poziomu 4,15 zł.
Złoty pozostaje silny, ale chwilo jego ruch został zatrzymany. Rynek czeka na dane makroekonomiczne i informacje dotyczące Ukrainy.
Złoty w środę złapał lekką zadyszkę, ale nie oznacza to jednocześnie, że ma on problemy. Inwestorzy rozgrywają bowiem wątek pokoju na Ukrainie.
Złoty pozostaje silny. Euro jest coraz bliżej poziomu 4,15 zł, a dolar może spaść poniżej 4 zł. Skąd ten ruch?
Nie rozumiem, jak Magdalenka i przywoływanie gen. Jaruzelskiego mają się do wad obecnego procesu nominacyjnego sędziów.
Projekty nowelizacji mających wprowadzić tzw. ślepe pozwy zostały fatalnie napisane. To jednak nie powód, by wyrzucić je do kosza. Bo sama idea jest słuszna.
W polityce przestaliśmy być wyborcami i staliśmy się kibicami. Ta polaryzacja przeniosła się do sądów.
Nie można przyjąć regulacji niejednoznacznie oceniającej skutki naruszenia praworządności, a jednocześnie wydłużającej niezasadnie czas odbudowy systemu. Ze szkodą dla wszystkich.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas