[b]RZ: Pan jako pierwszy miał dostęp do notatek Wiktora Anoszkina, adiutanta marszałka Kulikowa, o których zrobiło się ostatnio głośno po publikacji IPN. Co pan sądzi o tej wrzawie, jaka w Polsce wybuchła?[/b]
[b]Mark Kramer:[/b] Trochę mnie ona zaskakuje. Moim zdaniem ta nowa publikacja nie zmienia w żaden znaczący sposób tego, co już wiemy. Widziałem te notatki w 1997 roku podczas konferencji w Jachrance i odwoływałem się do nich w wielu opracowaniach. Oczywiście dobrze mieć dodatkowe informacje, ale ogólny obraz jest ten sam.
[b]Czyli jaki?[/b]
Taki, że w ostatnich dwóch tygodniach przed planowanym wprowadzeniem stanu wojennego Wojciech Jaruzelski stawał się coraz bardziej niespokojny. Stracił panowanie nad sobą i poprosił Sowietów o pomoc. Trzeba pamiętać, że do września, października 1981 roku zarówno on, jak i Stanisław Kania starali się odwieść Sowietów od pomysłu wprowadzenia ich oddziałów do Polski – a takie oferty Kreml Warszawie składał od sierpnia 1980 roku. Jednym z pierwszych kroków, jakie Kreml wtedy podjął, była mobilizacja sił na wypadek konieczności „udzielenia pomocy” Polsce. Nie chodziło bynajmniej o inwazję, taką jak ta na Czechosłowację z 1968 roku, lecz o dostarczenie oddziałów, które pomogłyby rządowi w Warszawie wprowadzić stan wojenny. Z dokumentów dostarczonych przez Kuklińskiego jasno wynika, że takie były podstawowe założenia w początkowej fazie planowania stanu wojennego, aż do września 1981 roku. Wtedy plany zostały zmienione, postanowiono, że operacja ma być przeprowadzona wyłącznie przy użyciu polskich sił. Powodem nie była jednak gotowość „odpuszczenia” Polski przez Rosjan.
[b]To jednak, zdaniem niektórych polskich komentatorów, ma wynikać z notatek Anoszkina...[/b]