Premier przebacza ulubieńcom

Platforma straszy swoich członków surowymi karami, ale wiernych działaczy nie krzywdzi. Drzewiecki to nie wyjątek

Publikacja: 01.04.2010 20:50

O wysokich standardach obowiązujących w Platformie Obywatelskiej jej liderzy mówią za każdym razem, gdy któryś z członków partii wywołuje jakiś skandal. To jedna z ulubionych fraz Donalda Tuska.

W rzeczywistości partia premiera jest miłosierna dla lojalnych członków. Choć mówi się w niej dużo o surowych karach, są one rzadko wymierzane. Jeśli nawet się zdarzają, to po kilkumiesięcznej karencji winowajcy i tak wracają do łask. Jeżeli oczywiście pozostali lojalni wobec partii.

– Mirosław Drzewiecki pożegnał się z polityką, mówiąc takie słowa (o dzikim kraju – red.) – stwierdził niedawno lojalny wobec PO Stanisław Żelichowski z PSL. Nie tylko według koalicjanta, ale też opozycji i mediów, kariera byłego ministra sportu skończyła się, gdy TVN wyemitował osławiony wywiad z Florydy.

Ale, co charakterystyczne, takiego jednoznacznego stwierdzenia nie było ze strony Platformy: – Rozgoryczenie na pewno nie dyskredytuje go, jeśli chodzi o członkostwo w PO – mówił Sławomir Nowak, wiceszef Klubu PO.

Dziś Drzewiecki mówi, że wraca i podda się osądowi wyborców w następnych wyborach parlamentarnych. Politycy Platformy przyznają, że lider partii wybaczył człowiekowi, który wie wszystko o finansowej historii KLD i PO. Który skądinąd był sponsorem licznych biesiad, a nawet garniturów niektórych prominentnych dziś polityków Platformy. Ale jednocześnie, czując, że Miro nie jest dziś wizerunkowym atutem, działacze PO dodają, że Tusk nie pozwoli na umieszczenie go na liście wyborczej.

To jednak nie jest pewne. – Wybory będą za rok. Ludzie zdążą zapomnieć o jego wpadkach – przewiduje jeden z liderów partii.

[srodtytul]Misiak obok Schetyny [/srodtytul]

Czynnik czasu jest kluczowy. Media i wyborcy nie mają słoniowej pamięci i politycy o tym wiedzą. Dobrym przykładem jest sprawa senatora Tomasza Misiaka ukaranego rok temu za kontrakt na szkolenia dla zwalnianych stoczniowców, który jego firma dostała od Agencji Rozwoju Przemysłu.

– Senator naruszył standardy, jakie powinny obowiązywać w PO. Konsekwencje, jakie poniesie, mają mieć charakter prewencyjny, ostrzegawczy wobec innych – grzmiał rok temu Tusk. Misiak odszedł z partii i klubu parlamentarnego.

Partia była zszokowana, bo uważała, że Misiak nic złego nie zrobił. – Wierzcie mi, że zasłużył na usunięcie z partii. Jestem premierem, mam dostęp do różnych informacji i wiem na jego temat dużo więcej, niż pisały media – mówił Tusk na spotkaniu partii.

Gdy po kilku miesiącach pojawiły się informacje, że Misiak stara się o rehabilitację, jego dotychczasowy protektor Grzegorz Schetyna stwierdził pryncypialnie, że nie można łamać etyki, łącząc w taki sposób biznes z polityką: – Na dziś byłbym przeciwny przyjmowaniu Misiaka do PO.

Ale już w grudniu 2009 r. Misiak bawił na wyjazdowym posiedzeniu senatorów PO. Siedział tuż obok Schetyny.

[srodtytul]Palikot bawi [/srodtytul]

Pomnikiem niekonsekwencji jest lista zapowiadanych kar za wybryki Janusza Palikota. Sam też bywa chętny do karania kolegów. Od soboty nawołuje do ukarania Schetyny jako rzekomo winnego niskiej frekwencji w prawyborach. – Twoja przegrana w walce o stanowisko sekretarza generalnego to nie będzie przecież koniec świata! Rankiem, w poniedziałek 17 maja 2010 roku naprawdę słońce wstanie i nadejdzie nowy dzień! – drwi z niego w blogu. Chciał też karać Drzewieckiego: – Mnie wyrzucić, a co z golfistą z Florydy? – pytał, gdy Schetyna zaczął mu grozić wyrzuceniem z partii.

Najsurowsza kara spotkała Palikota, gdy na kilka miesięcy przestał kierować komisją "Przyjazne państwo", po tym jak zarzucił Grażynie Gęsickiej z PiS "polityczną prostytucję".

– Przekroczył granice elementarnej przyzwoitości. Poniesie ostre konsekwencje – zapowiadał wtedy premier.

Stanowisko w komisji Palikot szybko jednak odzyskał.

– Publiczne wypowiedzi o "wykańczaniu" jakiejkolwiek organizacji są niedopuszczalne – srożył się Tusk po słowach posła, że PO powinna wykończyć Radio Maryja.

– W PO nie ma świętych krów. Nieprawidłowości będą wypalane żelazem – zapowiadał Tusk po doniesieniach o nieprawidłowościach przy finansowaniu kampanii Palikota. Groził mu też, gdy poseł atakował w prawyborach Radosława Sikorskiego.

Ale ostrych konsekwencji nigdy nie było. Jedynym platformerskim prominentem, który wypadł z gry, jest Zbigniew Chlebowski, który sam zawiesił członkostwo w klubie po aferze hazardowej. Choć kilku posłów mówiło w mediach, że powinien wrócić, wiadomo, że nie lubi go premier. Odwrotnie niż Palikota i Drzewieckiego. – Palikot częściej bawi, niż oburza – wyjaśnił w wywiadzie Tusk.

O wysokich standardach obowiązujących w Platformie Obywatelskiej jej liderzy mówią za każdym razem, gdy któryś z członków partii wywołuje jakiś skandal. To jedna z ulubionych fraz Donalda Tuska.

W rzeczywistości partia premiera jest miłosierna dla lojalnych członków. Choć mówi się w niej dużo o surowych karach, są one rzadko wymierzane. Jeśli nawet się zdarzają, to po kilkumiesięcznej karencji winowajcy i tak wracają do łask. Jeżeli oczywiście pozostali lojalni wobec partii.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Publicystyka
Wybory prezydenckie w Polsce 2025: Nie przegrała Polska liberalna ani nie wygrała Polska konserwatywna
Publicystyka
Przemysław Prekiel: Do przyjaciół z Lewicy, którzy stracili to, co najcenniejsze
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziesięć powodów, dla których przegrał Trzaskowski. To wina Tuska?
Publicystyka
Michał Kolanko: Kampania wyborcza 2025 przyniosła medialną rewolucję
Materiał Promocyjny
Obiekt z apartamentami inwestycyjnymi dla tych, którzy szukają solidnych fundamentów
Publicystyka
Tomasz Pietryga: Karol Nawrocki osiągnął strategiczne cele, Rafał Trzaskowski – połowicznie