Operetkowy spór o tarczę antyrakietową

Rezygnacja przez Polskę z amerykańskiej tarczy antyrakietowej nie wystarczy do automatycznego ocieplenia stosunków z Moskwą – twierdzi polityk z prokremlowskiej partii Jedna Rosja w rozmowie z Andrzejem Pisalnikiem

Publikacja: 08.07.2008 05:29

Rz: Brak porozumienia między Warszawą a Waszyngtonem w sprawie rozmieszczenia w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej to dobra wiadomość dla Moskwy?

Kryzys w negocjacjach postrzegamy jako konflikt o podział pieniędzy wewnątrz tej samej ekipy. Polska traktująca Stany Zjednoczone jak dojną krowę przy każdej okazji próbuje wyciągnąć od swej metropolii maksymalne środki. Dobitnie potwierdza to fakt żądania 20 mld dolarów za instalację elementów tarczy na polskim terenie. Tak wygórowane żądania świadczą, że polskim elitom politycznym brakuje umiaru. W polskiej polityce zagranicznej pełno jest sprzeczności. Z jednej strony Warszawa przy każdej okazji demonstruje chęć wchodzenia w konflikt z Rosją, z drugiej nie rozumie, dlaczego nie chcemy budować gazo- i ropociągów przez polskie terytorium. To samo z aspiracjami Polski do zwiększenia wpływów w Unii Europejskiej, a jednocześnie do zachowania roli głównego reprezentanta interesów Stanów Zjednoczonych. Jest przecież oczywiste, że jako satelita Waszyngtonu Warszawa jest koniem trojańskim w UE i rozbija jej jedność od wewnątrz.

W jakim stopniu pański sposób postrzegania Polski i jej roli w polityce europejskiej jest charakterystyczny dla elit władzy w Rosji?

Moim zdaniem panuje dość szeroki konsensus, jeśli chodzi o postrzeganie Polski jako kraju całkowicie zależnego od Stanów Zjednoczonych. Konflikt o tarczę odbieramy niemalże jako spór w amerykańskim Kongresie, kiedy jedna z komisji żąda więcej pieniędzy na realizację swoich programów, a druga chce, by wydano je na inne cele. Temu konfliktowi posmak niemal operetkowy nadaje jeszcze jedna okoliczność – tak naprawdę nie wiadomo, czy projekt w ogóle zostanie zrealizowany. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że pomysł budowy tarczy nie zdobędzie akceptacji w Kongresie. Zbyt wielu ludziom w samych Stanach Zjednoczonych wydaje się on zwyczajną awanturą. Spór między Waszyngtonem a Warszawą wygląda więc jak dzielenie skóry na niedźwiedziu.

Niektórzy twierdzą, że rezygnując z udziału w amerykańskim projekcie, Polska straci status strategicznego sojusznika USA albo – jak pan mówi – satelity. Czy taki rozwój wydarzeń zmieniłby sposób postrzegania Polski w Rosji?

Sądzę, że tak. Nie oznaczałoby to jednak automatycznego ocieplenia naszych stosunków, lecz stworzyłoby warunki do ich normalizacji. Żeby mówić o poprawie stosunków, należałoby najpierw ocenić, czy Polska dalej będzie wspierała nacjonalistyczne reżimy na Łotwie i w Estonii, czy będzie jej zależało na poparciu natowskich aspiracji ukraińskich władz wbrew woli narodu Ukrainy i tak dalej. Nie ulega jednak wątpliwości, że wyjście Polski spod kurateli amerykańskiej będzie sprzyjało wzmocnieniu Unii Europejskiej. Na tym, by UE stawała się coraz mocniejszym i bardziej samodzielnym partnerem, zależy także Rosji.

Premier Donald Tusk musiał dementować spekulacje, że przed odrzuceniem ostatniej propozycji USA w sprawie tarczy konsultował się z Moskwą. Czy takie podejrzenia rzeczywiście są bezpodstawne?

Obwiniający Tuska o prorosyjskość są w błędzie. O wiele większy wpływ na sceptycyzm jego rządu wobec projektu tarczy ma moim zdaniem stanowisko Niemiec, Francji i innych krajów europejskich. Proszę zrozumieć, że Moskwa jest niezadowolona z tarczy, dlatego że postrzega ją jako zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa.

Natomiast niezadowolenie Berlina, Paryża i innych stolic europejskich bierze się stąd, że projekt ma być realizowany bez ich zgody i wbrew wizji bezpieczeństwa europejskiego. Na dodatek większość krajów UE nie jest zainteresowana kolejnym konfliktem z Rosją. Tusk, jeśli rzeczywiście sprzeciwi się tarczy, zachowa się jak polityk proeuropejski, a nie prorosyjski.

Tarcza ma neutralizować zagrożenie ataku rakietowego ze strony Iranu. Czy Rosja jest w stanie zaproponować skuteczną wobec niej alternatywę?

Uważamy, że w tej chwili zagrożenie ze strony Iranu nie istnieje. Jeśli się pojawi, to nie wcześniej niż za dziesięć lat. W tej sytuacji podjęcie kroków zapobiegawczych już dzisiaj jest przedwczesne i nieuzasadnione. Nie należy zapominać także, że działania Iranu w tym zakresie zależą nie tylko od uwarunkowań technicznych, lecz także politycznych. Gdybyśmy zapewnili Iranowi gwarancje bezpieczeństwa, moglibyśmy spróbować przekonać Teheran do rezygnacji z rozwijania technologii rakietowych środkami politycznymi. Ciągle grożące Iranowi wojną Stany Zjednoczone niestety nie sprzyjają realizacji takich założeń.

Siergiej Markow jest dyrektorem Instytutu Badań Politycznych, deputowanym do Dumy Państwowej Rosji, członkiem prokremlowskiej partii Jedna Rosja

Rz: Brak porozumienia między Warszawą a Waszyngtonem w sprawie rozmieszczenia w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej to dobra wiadomość dla Moskwy?

Kryzys w negocjacjach postrzegamy jako konflikt o podział pieniędzy wewnątrz tej samej ekipy. Polska traktująca Stany Zjednoczone jak dojną krowę przy każdej okazji próbuje wyciągnąć od swej metropolii maksymalne środki. Dobitnie potwierdza to fakt żądania 20 mld dolarów za instalację elementów tarczy na polskim terenie. Tak wygórowane żądania świadczą, że polskim elitom politycznym brakuje umiaru. W polskiej polityce zagranicznej pełno jest sprzeczności. Z jednej strony Warszawa przy każdej okazji demonstruje chęć wchodzenia w konflikt z Rosją, z drugiej nie rozumie, dlaczego nie chcemy budować gazo- i ropociągów przez polskie terytorium. To samo z aspiracjami Polski do zwiększenia wpływów w Unii Europejskiej, a jednocześnie do zachowania roli głównego reprezentanta interesów Stanów Zjednoczonych. Jest przecież oczywiste, że jako satelita Waszyngtonu Warszawa jest koniem trojańskim w UE i rozbija jej jedność od wewnątrz.

Publicystyka
Łukasz Warzecha: Pani minister, las się pali
Publicystyka
Jan Parys: Imperializm Rosji to nie czołgi i rakiety, lecz mentalność Rosjan
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Imperialna buta Siergieja Ławrowa w ONZ
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Hezbollah bez liderów, Bliski Wschód bez jasnej przyszłości
Publicystyka
Michał Gulczyński: Kiedy nierówność działa na niekorzyść mężczyzn, Unia Europejska nie widzi problemu