"Poza grupką ekonomistów, publicystów, ekspertów od krajowej polityki i dziennikarzy, te listy i artykuły mało, kogo obchodzą. Owszem mają swoje znaczenie, uzupełniają debatę polityczną w Polsce, są przedmiotem analiz zapraszanych do studiów telewizyjnych komentatorów politycznych" - podkreśla Kot
Popieramy blogera. Politykom proponujemy, aby zamiast publikować ocierające o grafomanię teksty, przerzucili się na pocztę elektroniczną, gadu- gadu czy sms-y. Warto też czasem skorzystać z bezpośredniej rozmowy. Będzie szybciej, taniej i skuteczniej.